poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Adasia myśli wybrane

Adaś jest już w nieco lepszym nastroju.
Wieczorny i poranny rytuał mamy opracowany obrazkowo. Czasami to działa. Przynajmniej - jeśli cokolwiek ma działać, to są to obrazki. A jeśli obrazki nie działają, to najczęściej jest to sytuacja, w której niewiele da się pomóc.
Dziś byliśmy nawet na basenie. Było super! Adaś chciał pojechać. Na miejscu prawie pusto (ufff, nie lubimy tłumów - bo i hałas większy i ryzyko, że ktoś przypadkiem dotknie, potrąci). Tylko Adaś taki, jak to on, poważny. Znów dostrzegamy tę rzucającą się w oczy różnicę - Adaś prawie się nie śmieje, tak mało w nim spontaniczności, a tak dużo niewspółmiernych do wieku ostrożności i dystansu. Nawet, kiedy się bawi, mam wrażenie, że waży każdy krok i do każdej czynności podchodzi, jakby to było zadanie do wykonania.

Ostatnio Adaś coraz częściej posługuje się cytatami z książek.
Kiedy zaczął mówić, byłam pełna obaw, czy nie za często powtarza te same zwroty, czy na pewno używa słów do komunikowania się. Z czasem niepokój ustępował. Widzieliśmy, że Adaś się z nami komunikuje. Byliśmy też zapewniani przez terapeutów, że mowa idzie w dobrą stronę. Może najwyżej Adaś używał bardziej wyszukanego słownictwa, niż można by się spodziewać po 2,5-latku.
Teraz, kiedy ogólnie jest gorzej, częściej pojawiają się zwroty, które nic nie znaczą. Powtarzane wielokrotnie, jakby zupełnie bez celu.
Nie tak dawno temu Adaś zaczynał dzień od usadowienia się na kanapie i stwierdzenia:
-Stary, wiesz, byłem kiedyś za granicą...
Po czym dalej recytował książeczkę o Zygzaku, włącznie z dosłownym przytoczeniem wszystkich dialogów.
Zamiłowanie do cytowania książek sprawiło, że pewnego razu miałam ochotę opuścić sklep w trybie przyspieszonym. Otóż - Adaś recytował właśnie książeczkę o traktorze Olku. Nie wiem, czy cytat był starannie wybrany do sytuacji, czy nie, ale...W sklepie tłoczno, z wózkiem ciężko było przejechać. Jedna pani właśnie przykucnęła między regałami, szukając czegoś na najniższej półce. Zatrzymałam się więc, a Adaś tuż za jej plecami wykrzyknął "dalej, prędzej, szybciej trochę! - popędzają go klaksony"...

Ile razy dziennie można usłyszeć "czy będzie na później?"  Pytanie retoryczne - można bardzo wiele razy. Pięć razy na godzinę, w porach posiłków nawet pięć razy na minutę. Nie wiem, czy Adaś ma jakiś cel w zadawaniu tego pytania. Nie wiem, czy problem tkwi w sensie samego pytania...czy raczej w jego bezsensie. Mówiąc skrótowo - nie mam pojęcia, czy to pytanie wyraża jakiś lęk Adasia, czy też sam dobór słów nie ma tu najmniejszego znaczenia i równie dobrze Adaś mógłby powtarzać jakiekolwiek inne zdanie.

Bo ja po prostu lubię książki.
A najbardziej tą do nauki jazdy - mama pokazała mi w niej prawdziwego TIRa :)

Miałam napisać w innym tonie, ale jakoś tak wyszło, że znów mnie naszło na pisanie o problemach. Pewnie dlatego, że mi to wszystko w głowie siedzi nawet wówczas, gdy mamy za sobą naprawdę udany dzień. Cóż - ogólnie Adaś to super chłopczyk, tylko ostatnio coś mu bardzo przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu. Jestem jednak przekonana, że niedługo będzie, jak było. Czyli lepiej.

2 komentarze:

  1. Pozdrawiamy cieplutko
    i trzymamy kciuki aby te lepsze dni przyszły jak najszybciej
    Adaś to super mądry chłopczyk - mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń