poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Nowe buty

Adaś nadal funkcjonuje średnio jeśli chodzi o wychodzenie na dwór. Jest może nieco lepiej niż było.
Tymczasem wiosna przyszła i uświadomiłam sobie, że koniecznie trzeba Adasiowi kupić lżejsze buty. Nie żebym wcześniej o tym nie myślała, ale niechęć Adasia do wychodzenia z domu już trochę trwa, ponad trzy tygodnie jeśli dobrze pamiętam. Odkładaliśmy więc wyprawę do sklepu na "lepszy moment".
"Lepszy moment" nie nadszedł, za to potrzeba stała się dość pilna. Bardzo się obawiałam, jak to będzie. 
Odpowiednio wcześniej opowiedziałam Adasiowi, że pojedziemy do sklepu po buty. Adaś dostał do ręki dwa małe papierowe buciki wycięte z reklamówki - dwa różne modele, w dwóch różnych kolorach, brązowym i niebieskim. Było bardzo prawdopodobne, że tak będą wyglądały buty, które kupimy. Obawiałam się tylko, czy Adaś zrozumiał moje powtórzone parę razy tłumaczenie, że idziemy kupić buty takie albo bardzo podobne; czy nie będzie awantury, jeśli w sklepie identycznych butów nie będzie, albo jeśli nie będą pasowały.
W piątek rano była histeria przy wychodzeniu do pani logopedy. Nawet jak na możliwości Adasia - czegoś takiego nie przewidziałam. Spóźniliśmy się tak, że nie warto było nawet zaczynać zajęć.
Wyprawę po buty chciałam również odpuścić, bo to raczej nie wróżyło sukcesu. Ale jak popatrzyłam na Adasia, który nadal ściskał w każdej rączce po papierowym buciku i powtarzał do znudzenia to, co mu wcześniej opowiadałam:
-Pójdziemy do sklepu...i Adaś założy buty...I mama zapyta Adasia: Adasiu, który bucik - czy ten czy ten...i Adaś powie ten...i pani zrobi biiip...
...pomyślałam, że musimy, po prostu musimy pojechać po te buty. Miałam wrażenie, że Adaś byłby rozczarowany, gdyby było inaczej.
Wbrew temu, czego się spodziewałam, kupno butów poszło sprawnie i bezproblemowo. Adaś wyglądał na całkiem zadowolonego. Nie przymierzył przy tym żadnych różowych lakierek ;)
Problem pojawił się następnego dnia. Jak zwykle czegoś nie przewidziałam.
Powiedziałam Adasiowi wszystko o kupowaniu butów, ale nie powiedziałam, że buty kupuje się po to, żeby je nosić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz