sobota, 31 stycznia 2015

Zdarzyło się coś

Kilka dni temu zdarzyło się coś. Właściwie była to nie jedna rzecz, a dwie.
Pewnie ta druga bez tej pierwszej by się nie wydarzyła, chociaż chyba uczciwiej byłoby powiedzieć, że ta druga nie wydarzyłaby się bez wielu miesięcy ciężkiej pracy.
Najpierw ta pierwsza jednak. Jedna z, na szczęście, nielicznych chwil, w których uświadomiłam sobie, że Adaś jest dzieckiem autystycznym. Jedna z nieprzepracowanych jeszcze sytuacji. Trudna dla Adasia. Trudna dla nas. Chwila absolutnej bezradności.
Zupełnie zwykła rzecz. Miał do taty Adasia przyjść pewien pan, załatwić pewną sprawę. Adaś uprzedzony został, choć może nieco zbyt późno, bo w sumie sami dowiedzieliśmy się dość późno. "Pan" znalazł się na adasiowym planie dnia. Wszystko wytłumaczone - kto, kiedy i że tylko parę minut.
Nic z tego...Nastąpiła jedna z tych najbardziej kryzysowych sytuacji. Siedziałam z Adasiem w naszej sypialni i cieszyłam się, że z mebli znajdują się tam tylko łóżko i szafa. W miarę bezpieczna przestrzeń, jeśli ktoś wie, co mam na myśli. Próbowałam tłumaczyć, rozmawiać. Próbowałam...Okropne uczucie.
Pan dawno sobie poszedł, ale Adaś długo nie mógł się uspokoić.
Zdałam sobie sprawę, że tak jest zawsze ilekroć ktoś do nas przychodzi. Jest kilka osób, które Adaś w naszym domu toleruje. Oswojonych. Poza tym zawsze to samo, choć raczej nieczęsto mamy gości. Naruszenie bezpiecznego terytorium?
Lepiej wychodzi nam chyba nawet chodzenie do kogoś. Może bardziej znane? Zresztą w razie czego możemy po prostu skończyć wizytę szybciej.
Tu odwrotu nie ma.
Ja nie byłam zdenerwowana, zresztą nie miałam powodu, choć cała ta sytuacja wymagała ode mnie mnóstwo wysiłku i opanowania. Ja czułam się po prostu beznadziejnie bezsilna.
Chyba nie pisałabym o tym, gdyby nie to, że tego samego wieczoru wydarzyło się coś jeszcze.
Było już dawno po wszystkim. Bawiliśmy się. Za którymś razem Adaś wbiegł w szafę. Popatrzył na mnie. Nic bym nie powiedziała. Ostatnio często wbiega w meble.
Ale Adaś, sam z siebie, powiedział mi, nawiązując do sytuacji sprzed paru godzin:
-Mamo, ja wcześniej uderzałem w tą szafę, bo byłem na ciebie zezłoszczony. A teraz to tak z radości.
Powiedział to, choć ja do sprawy nie wracałam. Powiedział coś, nad czym od dawna pracujemy.
"Adasiu, krzyczysz, bo jesteś zdenerwowany, bo..."
Mówienie o emocjach.
Zaprocentowało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz