niedziela, 14 września 2014

Dziecięca szczerość

Zaczyna się ten czas, kiedy Adaś powtarza dokładnie to, co powiedziałam, niekoniecznie w momencie, w którym chciałabym to usłyszeć. Zapewne każdy pomyślał teraz o słowach uznawanych za niekulturalne, ale nie w tym rzecz. Rzecz w absolutnej dziecięcej szczerości. Pewnie każdy rodzic kiedyś to przeżywał. Przynajmniej tak się pocieszam w chwilach, kiedy mam ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu ;)
W sobotę mieliśmy gości. Mieli nas odwiedzić znajomi z synkiem w wieku Adasia mniej więcej. Każdy z chłopców ma swój świat, ale w sumie mam wrażenie, że całkiem się lubią. Od rana Adaś nie mógł się doczekać kolegi. Po południu niecierpliwość Adasia sięgała zenitu, choć na planie dnia wyraźnie było zaznaczone, że goście przyjadą po obiedzie. A jak już było po obiedzie i gości dalej nie było, co chwilę słyszałam pytanie "kiedy przyjadą?" Za którymś razem powiedziałam, że w sumie to powinni już być i na pewno przyjadą lada moment, mając nadzieję, że taka odpowiedź nieco uspokoi Adasia.
Kiedy goście przyjechali Adaś wypalił (na szczęście nie od progu):
-Bo...wy...przyjechaliście trochę później.
...
Pewnego razu podczas pobytu nad morzem stałam z Adasiem pod sklepem i czekaliśmy, aż tata kupi słodką bułkę. W pewnym momencie przyszło mi na myśl, że być może małżonek nie jest dostatecznie uświadomiony, iż sobie i Adasiowi przygotowałam prowiant na plażę, a bułkę ma kupić tylko sobie. No i zdarzyło mi się powiedzieć dokładnie to, co pomyślałam:
-Adasiu, musimy wejść do sklepu i powiedzieć tacie, żeby nie nakupił dziesięciu bułek.
Kiedy stanęliśmy w drzwiach sklepu, ja z ulgą zobaczyłam męża kupującego tylko jedną słodką bułkę, więc uznałam, że interwencja nie jest potrzebna. Adaś za to oznajmił na cały głos:
-Tato, tylko nie nakup dziesięciu bułek!
Uwagę wszystkich zgromadzonych w sklepie mieliśmy zapewnioną. Miny - bezcenne. Moja pewnie też. 
...
Tata Adasia lepiej potrafi wybrnąć z takich sytuacji. Chociaż ta akurat nie miała nic wspólnego z dziecięcą szczerością, to równie skutecznie skupiła uwagę wszystkich klientów w sklepie. 
Adaś z tatą weszli do sklepu spożywczego (ostatnio udaje się z Adasiem zrobić drobne zakupy spożywcze!) Zaraz przy drzwiach są warzywa. 
-There are apple! (Tam są jabłko!) - wykrzyknął Adaś. Zna sporo słówek po angielsku, bo dzieci uczą się tego języka w przedszkolu. Wymowa rewelacyjna - już tata nad tym pracuje ;) Tylko z gramatyką bywa gorzej.
Oczywiście wzrok wszystkich wkoło padł na Adasia. A tata odparł spokojnie:
-Yes, and there are tomatoes! (Tak, a tam są pomidory)
I poszli dalej.
Zresztą od jakiegoś czasu Adaś używa tylko angielskich słów na określenie jabłek i pomidorów. 
Prawdziwym hitem sezonu jest jednak fakt, że Adaś "tomatoes" jada i to w niesamowitych ilościach, prosi o dokładki, a czasem doda jeszcze, że je "uwielbia". Hit polega na tym, że do lipca tego roku Adaś nie tknął pomidora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz