poniedziałek, 28 stycznia 2013

Zbieram się w sobie

Powoli zbieram się po zeszłotygodniowej wizycie u psychiatry.
Układam sobie w głowie wszystkie sensy i bezsensy, co warto kontynuować, co zmienić. Niezbyt łatwo mi to idzie. Choć czuję, że wiele było pozytywów we wspólnej zabawie z Adasiem to jednak nie ma już we mnie tego zaangażowania. Tak jakby nagle opadł cały zapał, gdzieś się rozpłynęła wiara w sens tego, co robiliśmy. Nawet jeśli rozum mówi mi co innego, to jakoś nie potrafię...
Mało budujące to, co napiszę, ale chwilowo straciłam zaufanie do terapeutów pracujących z dziećmi, do psychologów i psychiatrów. Czuję, że mogą wiedzieć o nas więcej, niż my sami o sobie. Wierzę, że większość z nich wykorzystuje tę wiedzę dla dobra dziecka. A jednak nieswojo się z tym czuję. Prześwietlona, odsłonięta i bezbronna.
Pamiętam słowa psycholog z poradni dla dzieci autystycznych - przekonanie, że wrócimy po opinię o potrzebie kształcenia specjalnego. Że są tacy, którzy przychodzą po raz drugi dopiero po wielu latach, kiedy problemy w szkole są już bardzo widoczne. Przez te lata można było działać.
Więc może iść do innej psychiatry. Szczerze - na dziś nie mam siły.
Jeszcze gdyby o dobro dziecka chodziło...Tymczasem widzę, że efekty wizyty sprzed tygodnia pozytywne nie są. Przynajmniej na razie. Wiem, że Adaś jakoś odczuwa moje emocje. Wiem, że...żeby nie być zbyt blisko, może jestem za daleko?
Właściwie nic się nie zmieniło, a jednak jest jakoś inaczej.
Rzeczywiście - od Adasia stopniowo wymagamy coraz większej samodzielności. W sobotę godzinę zajęło ubranie spodni. Nie pomogły zachęty, jakim to Adaś jest dużym chłopcem ani instruktaż na pluszowym misiu. Wszystkie metody zawiodły. Wiem, że Adaś jest w stanie ubrać się sam, z niewielką pomocą z mojej czy taty strony. Wiem, choć nigdy tego nie widziałam na własne oczy. Sam zakłada najwyżej buty. Spodnie to już bardzo dużo. Czuję, że problem tkwi nie w braku umiejętności czy też w braku zachęty. Adaś się nie ubiera, bo ubieranie kojarzy mu się z wyjściem na dwór. Jak mam przekonać go, żeby się ubrał, skoro przeciąganie tego w nieskończoność jest dla niego jakby nagrodą - odroczeniem niechcianej chwili? W każdym razie się staramy. Trudne to jednak przy konieczności zdążenia na określoną godzinę na terapię, tym bardziej kiedy spóźnienie się na autobus oznacza koniec wyprawy (następny za godzinę).
Jeśli chodzi o zabawę to niestety Adasiowi tak się spodobało przesypywanie makaronu, że wolał tę czynność nawet od zabawy z babcią. Do tego od niedawna - może dwa, trzy tygodnie - Adaś kręci się w kółko przy muzyce. Nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby nie nagranie. Adaś śpiewał coś, chciałam nagrać. Nagrało się kręcenie w kółko. Takie nieobecne :( Powtarzane po kilka razy dziennie.
Dzisiejsze zajęcia z panią psycholog też mnie jakoś pozytywnie nie nastawiły. Tym razem Adaś nie poradził sobie z żadnym z zadań, choć zazwyczaj radził sobie całkiem nieźle. Sama nie mogłam uwierzyć, że nie potrafił poprawnie pokazać owieczki na obrazku, albo odróżnić małej kaczuszki od mamy kaczki. Mamy książeczkę "Zwierzęta i ich dzieci" od roku chyba. Byłam przekonana, że materiał całkowicie opanowany, tymczasem okazało się, że nie. Albo zagrał jakiś inny czynnik - brak skupienia, niechęć?
A potem były puzzle - konieczność ułożenia na górze głowy, potem rąk i na dole nóg. Poszło jeszcze gorzej niż z owieczkami, ale tego akurat się spodziewałam. Pracujemy nad tym od dawna. W chwili obecnej wydaje mi się, że te puzzle są nie do przeskoczenia...choć mam świadomość, że się mylę.
Do tego zupełny brak pokazywania palcem. Zupełna bierność.
To nie tak, że ja czegoś oczekuję, choć może tak to brzmi...
Za to po zajęciach w zeszłym tygodniu Adaś na "do widzenia" odpowiedział pani Kamili..."do zobaczenia". Jejku, skąd on to wziął!

Wczoraj Adaś sam z siebie stwierdził:
-Dzisiaj ludzie idą do kościoła.
Nie wiem, skąd wiedział. Może powiedzieliśmy coś na ten temat między sobą?
Postanowiłam podrążyć temat.
-Adasiu, a dlaczego ci ludzie idą do kościoła?
Na co Adaś po dłuższym namyśle:
-Żeby...żeby otwierać i zamykać drzwi :)

3 komentarze:

  1. Wiesz doskonale Cię rozumiem. Pamiętam siebie rok, równo rok temu. Nie wiem czy wiesz u nas było tak, że nasz synek 2 stycznia stał się innym dzieckiem. Wtedy miał narkozę. Przed jej podaniem powiedział ostatni raz "mama" i ostatni raz bił brawo. Po operacji obudził się i nie potrafił nic. Potem z dnia na dzień ta przepaść się pogłębiała...Poszłam na zwolnienie, aby Pawełek doszedł do siebie. Wcześniej od 10 miesiąca małego pracowałam w oddziale banku od rana do wieczora:( Nie miałam wyjścia...być może coś działo się już wcześniej...Siedząc w domu na zwolnieniu zaczęłam zauważać dziwne zachowania synka. I ten brak umiejętności, które wcześniej miał. Jeden lekarz, drugi, wrogość rodziny...sugestie że to separacja...tak u mnie to nazywali:( Że to minie. Z tygodnia na tydzień się pogarszało. Uwierz mi, ze za nim trafiłam do dobrej psychiatry minęło cztery miesiące, do psycholog pięć miesięcy a do dobrej neurolog dopiero po pół roku. Wizyta u pierwszej neurolog i owszem potwierdziła moje obawy ale nic miłego wówczas nie usłyszałam:(Kwiecień, maj to były miesiące kiedy zalewałam się łzami po nocach i czułam taką bezsilność, szukałam winy w sobie i pielęgnowałam w sobie to poczucie winy, że praca, że mnie nie było... Z całego serca życzę Ci, aby Adaś z czasem nadgonił rówieśników...ale jeśli czujesz jako matka, ze coś jest nie tak, widzisz to, błagam nie załamuj się pod wpływem nieodpowiedzialnych i krzywdzących opinii jednego czy dwóch specjalistów. Ja wiem dziś, ze gdybym wtedy posłuchała "mądrych" rad, być może Pawełek nie umiałby jednej dziesiątej tego co umie. Żyłby zamknięty w swoim świecie...tak jak rok temu. Nie mówiłby "mama", nie bił brawa... To własnie przez zabawę, przede wszystkim wspólną zabawę nauczyłam go tych wszystkich malutkich rzeczy. Pokazywania palcem, kiwania główką...Mam nadzieję, ze wybaczysz mi ten elaborat...przykro mi bardzo, ze zamiast wsparcia od specjalisty, pokierowania co dalej, usłyszałaś tyle przykrych rzeczy:( bardzo ciepło Cię pozdrawiam:***
    PS. Chciałam napisać maila ale nie mogę znaleźć kontaktu do Ciebie:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci bardzo za Twój wpis. Jest dla mnie bardzo ważny.
    Dziś już jest dużo lepiej.
    Głupio mi trochę, że nie podałam kontaktu na blogu. Obiecuję uzupełnić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Popieram co napisała MonikaM!
    Nie poddawaj się i dalej szukaj specjalisty który pomoże Adasiowi.
    U mojej Mai występuje tyle podobnych zaburzeń co i u Adasia że jestem przekonana iż powinien jak najszybciej otrzymać specjalistyczną pomoc.
    Maja też raz doskonale wie jakie zwierzę wydaje jaki dźwięk a za chwile nie potrafi powiedzieć że "ko ko" robi kura. Palcem wskazuje bez problemu tyle że najczęściej robi to palcem serdecznym a nie wskazującym. Do tej pory kręci się w kółko, albo skacze jak pingpong.
    Proszę nie daj się zwieźć niekompetentnej lekarce i działaj żeby jak najszybciej Adaś dostał fachową pomoc.
    Dasz radę bo jesteś super mamą która dla swojego dziecka zrobi wszystko żeby mu pomóc!
    Buziaki i głowa do góry :)

    OdpowiedzUsuń