W sobotę zabraliśmy Adasia do miejskiej biblioteki na zajęcia dla maluchów.
Tym razem było lepienie z gliny. Braliśmy pod uwagę, że Adasiowi zajęcia mogą się nie spodobać i trzeba będzie szybciej wracać...wręcz uznaliśmy to za najbardziej prawdopodobny scenariusz, niestety.
Tymczasem Adaś grzecznie, z pomocą taty, ulepił z gliny jabłuszko. Przez jakieś 10-15 minut skupił się na jednej czynności. Może dlatego, że inne dzieci były zajęte swoimi jabłuszkami i wkoło było dość cicho. Potem zrobiło się nieco głośniej i Adaś po swojemu stwierdził "wychodzę" - czyli po prostu wstał od stolika i nie oglądając się na nikogo wyszedł z sali. A może zwyczajnie mu się znudziło?
Poszedł od razu do kącika z książkami dla dzieci (na szczęście udało mi się przekonać go do umycia rąk). Wypatrzył książkę, którą już kiedyś mieliśmy wypożyczoną.
Adaś tak już ma. Jak mu się jakaś książeczka spodoba, to może jej słuchać setki i tysiące razy, co chwilę od nowa. To samo z muzyką. Nawet kiedy siedzi w drugim pokoju i wydaje się tak pochłonięty jakimś zajęciem, że nie zwraca uwagi na to, co się wkoło dzieje, idealnie wychwyci koniec utworu. Bierze mnie wtedy za rękę, prowadzi do magnetofonu i pokazuje, żeby włączyć od nowa.
Wracając do biblioteki to Adaś bęzbłednie odnalazł wszystkie książeczki, które kiedyś mieliśmy w domu. Zajęcia się skończyły, zrobiło się tłoczno.
Dziś krótko. Jest to dla nas dość intensywny tydzień. Wczoraj pierwsze zajęcia z panią psycholog. Jutro poradnia psychologiczno-pedagogiczna i logopeda. Pojutrze eeg.
Na zdjęciu - uśmiech Adasia spowodowany wizytą wujka. Adaś jest z reguły poważnym dzieckiem, więc uchwycić taki uśmiech to jest coś.
Śliczny Krasnal:)
OdpowiedzUsuń