środa, 3 października 2012

Kryzysowo

Zaczęło się przedwczoraj.
Cały dzień padało, ale to akurat nam nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, często Adaś lepiej wtedy funkcjonuje.
Usypianie na południową drzemkę. Adaś już prawie spał i akurat wtedy hałas jakby ktoś w rury uderzał. Oczywiście koniec ze spaniem. Wyjrzałam przez okno - koparka zrywa wierzchnią warstwę ulicy akurat pod naszymi oknami. Potem myślałam o wyjściu na spacer, żeby Adaś zasnął w wózku, ale jak zobaczyłam, że niedaleko naszego domu są dwie sąsiadki ze swoimi dziećmi - odpuściłam. Jedno dziecko i jedną osobę dorosłą Adaś by zniósł, ale jak jest więcej - zazwyczaj ucieka do domu. Poza tym dodatkowy hałas - tym razem równanie drogi.
Późnym popołudniem Adaś wreszcie zasnął. Telefon - pani chce mi zaproponować jakieś tam usługi finansowe. Oczywiście koniec ze spaniem.
Wieczorne usypianie trwało ponad dwie godziny. W tym czasie Adaś rzucał głową na boki, kopał, zasypiał (albo i nie?) z otwartymi oczami. Potrafi tak leżeć kwadrans bez ruchu. Myślałam, że śpi, więc próbowałam wyjść z pokoju. Wtedy od razu reagował płaczem.

Na drugi dzień wszystko wydawało się być w porządku. Do tego pogoda piękna, więc wybraliśmy się na plac zabaw. Adaś wziął swoje wiaderko, łopatkę. Plac zabaw jest dość daleko, musimy iść do miasta.
Po drodze chciałam kupić tylko warzywa na obiad. Zawsze do sklepów wchodzę z ogromną obawą jak Adaś zareaguje i poczuciem winy, że robię mu tym krzywdę. Niestety czasem trzeba. Tym razem wydawało się, że jest dobrze. W sklepie byliśmy nie więcej niż 5 minut, mało ludzi wkoło. Jeszcze jak stałam w kolejce do kasy, Adaś mówił po swojemu że "pani to biiip". Po chwili płacz. Wyszliśmy ze sklepu. Dalej płacz. Na plac zabaw Adaś już nie chciał iść. Wzięłam go na ręce, wózek w drugą rękę i poszliśmy na ławeczkę. Adaś wtulił się we mnie z zupełnie nieobecnym wzrokiem. Siedzieliśmy tak pół godziny. Wydawało mi się, że przysypia, ale nie dał się odłożyć do wózka. Wystraszyłam się porządnie, myślałam że może chory, może ma gorączkę. Tym bardziej, że to nie była jeszcze jego pora na spanie. Przez całą drogę powrotną Adaś wisiał mi na ramieniu, niby przysypiał, ale nie spał. Już myślałam co tu teraz robić, do lekarza iść?
Doszliśmy do domu, Adasiowi pod drzwiami humor się znacznie poprawił. Zadzwonił dzwonkiem. Zawsze tak robi, nawet jak nikogo nie ma w domu. Wszedł. Zupełnie inne dziecko. Zaraz potem zasnął, spał trzy godziny i wstał jak gdyby nigdy nic...

Na koniec dwa rysunki Adasia. Literki i kółko narysował tata, w celach edukacyjnych, ale resztę Adaś. Najpierw Adaś siada nad kartką i w dużym skupieniu przygląda się jej. Jedna kredna w prawej ręce, druga w lewej. Sprężynki rysuje z dużą starannością, jakby wszystko musiało być dokładnie rozplanowane. Muszę przyznać, że te rysunki są dla mnie dużą zagadką.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz