czwartek, 16 kwietnia 2015

Odkrywanie piękna

Byliśmy dzisiaj w poradni alergologicznej. Mieści się ona w tym samym budynku, co poradnia endokrynologiczna, którą odwiedzamy dość często. Jednym słowem miejsce znane, tylko gabinet inny.
Korytarz, jak zwykle, ciasny, duszny i przepełniony. 
Obawiam się trochę teraz o Adasia, żeby po antybiotyku w końskiej dawce nie złapał zaraz nowej infekcji. Uznaliśmy więc z tatą Adasia, że najlepiej będzie, jak jedno z nas będzie siedzieć na korytarzu, a drugie weźmie na czas oczekiwania Adasia na spacer. Byliśmy we trójkę. Nie ukrywam, że to duże ułatwienie. 
Tereny spacerowe przy samych klinikach są niezbyt atrakcyjne. Same szpitale, wszystkie mieszczące się w dość dużych, zabytkowych, budynkach z czerwonej cegły. Większość z nich jest w stanie opłakanym.

Szpitalne podwórko. Patrzyliśmy na nie nieraz z czwartego piętra - z okien oddziału endokrynologicznego. 
Nie spodziewałam się, że Adaś, niczym prawdziwy poeta, potrafi odkryć w tym krajobrazie piękno.
Z typową dla siebie emfazą Adaś stwierdził:
-Mamo, zostańmy tu chwilkę. Słoneczko świeci, jest cieplutko...Zobacz, ile tu zieleni! Rośnie trawka, drzewka się zielenią, rosną nawet mlecze...
Mlecze to ostatnio hit sezonu. Kto powiedział, że mlecze nie są ładne? Adaś je wręcz uwielbia.
Jakby jednak ktoś, po tym opisie, wyobrażał sobie piękny przyszpitalny park, to jest w błędzie. W kwestii ścisłości to było pół metra kwadratowego niezbyt zadbanego trawnika i jeden krzew forsycji. A to wszystko wśród...
Od przyrody ożywionej, Adaś przeszedł do pozostałych elementów krajobrazu:
-...nawet samochody mogą tu parkować! Zobacz, jak ich tu dużo, jak są poustawiane...
Tak, teren przypominał raczej parking niż park.
-Podoba ci się tutaj? - zapytałam.
-Tak, bardzo - odparł synek.
Nigdy wcześniej nie słyszałam tak pięknego opisu tak brzydkiego miejsca...


Jeszcze w kwietniu Adasia czekają testy alergiczne.

1 komentarz: