wtorek, 21 kwietnia 2015

Niedzielny spacer

Adaś się wreszcie wykurował. Od dzisiaj poszedł już do przedszkola po bardzo długiej przerwie.
Wczoraj, niedzielnie, byliśmy w naszym ulubionym parku. Pogoda nas trochę zmyliła, zza okna wydawało się, że jest cieplej, ale i tak spacer był bardzo udany. Adaś śmigał na rowerku biegowym i zbierał po drodze mlecze. Tylko fontanna jeszcze nie działała.

Podczas spaceru Adaś często podchodził do obcych osób i się im przyglądał. Nie tak zwyczajnie, jak dzieci zainteresowane kontaktem, zaczepiające uśmiechem, czy nieśmiało łypiące spod pochylonej główki. Adaś podchodzi, staje naprzeciwko i patrzy, z kamienną twarzą. Długo tak patrzy. A potem, jak gdyby nigdy nic, odchodzi. Adaś obserwuje ludzi tak, jakby byli oni tylko elementem krajobrazu.
Dla mnie to jedna z tych chwil, kiedy mam jak na tacy wyłożoną "inność" mojego dziecka. Coś, czego na co dzień nie dostrzegam, albo dostrzegać nie chcę. Przed czym nie mogę uciec, tylko muszę przyznać, że mamy nad czym pracować.

Poza tym znów mamy dziecko autystyczne. Nie to, żebym się łudziła, że autyzm znika, albo że można się go pozbyć, czy wyleczyć. Jednak przy Adasiu, zazwyczaj nieźle funkcjonującym, mogę zapominać. Albo się przyzwyczajam, jak choćby do braku kontaktu wzrokowego. Pewnie to niezbyt dobrze, że się przyzwyczajam i traktuję jak normę to, że Adaś mówi do ściany i jeszcze kilka innych rzeczy. Trudniej nam pewne zachowania wypracować. To jednak zupełnie inny temat.
W każdym razie mieliśmy pewien poziom kontaktu z dzieckiem. I nagle...
Otrzymany od wujka samochodzik służy do kręcenia kółkami.
Po tysiąc razy odpowiadamy na te same pytania.
Mówimy do Adasia, a on tylko pyta "co?", jakby był zupełnie gdzieś indziej.
Wróciło kręcenie się w kółko.
Machanie rączkami.
Skutki uboczne antybiotyku? Spodziewałam się raczej problemów żołądkowo-jelitowych. Miniona infekcja? Dłuższa przerwa w niektórych terapiach?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz