czwartek, 12 lutego 2015

Po

Ogromny stres mamy już za sobą.
Adaś miał wczoraj rezonans. Badanie odbyło się w znieczuleniu ogólnym. Przy tak małym dziecku nie da się inaczej.
Było po drodze kilka stresów mniejszego kalibru, pośrednio lub bezpośrednio związanych z badaniem.
Pierwszy taki, że po wejściu na oddział endokrynologiczny usłyszałam, iż z wolnych sal jest sala "zimna" i "zimniejsza". Więc litościwie przydzielono nam tą "zimną". Siedzieliśmy w bluzach polarowych licząc, że się Adaś nie przeziębi. W kontekście badania byłoby to bardzo niewskazane.
Chciałam więc wziąć Adasia na świetlicę. Tam było cieplej. Naiwnie liczyłam nawet, że po chwili synek znajdzie sobie jakiegoś kolegę i nie będzie chciał się stamtąd ruszyć. Na świetlicy był włączony telewizor. Adaś okręcił się na pięcie i zarządził natychmiastowy odwrót.
Do badania Adaś musiał być na czczo. O 8:00 rano mieliśmy pojechać karetką do innego szpitala. Tymczasem uprzedzono mnie, że badanie może się odbyć, zależnie od okoliczności, nawet o 17:00. Szczerze powiem, że z jednej strony uznałam to za wręcz niehumanitarne, żeby tyle czasu głodzić dziecko, a z drugiej strony pojawiła się duża obawa, jak Adaś to zniesie. Miewa przecież spadku cukru i z tego względu mamy ogólne zalecenie karmienia go co 3 godziny. Do tego epizod kwasicy metabolicznej i skłonność do odwadniania się nawet bez przyczyny...Naiwnie zapytałam na endokrynologii, co mamy robić w razie jakiś problemów. Odpowiedź była prosta - badanie się nie odbędzie i tyle. A na drugi raz mamy się tak umawiać, żeby Adaś był pierwszy danego dnia. Jakby to od nas zależało...
W kwestii nie-jedzenia Adaś sam wymyślił sobie hmmm...rodzaj tortur? Otóż z nudów zwiedzaliśmy pobliskie korytarze szpitalne, wyglądające jak gigantyczny labirynt. Za którąś przechadzką Adaś z tatą odkryli korytarz, z którego dobiegał zapach kawy i pączków...Od tego czasu odbyliśmy chyba z pięć czy sześć takich przechadzek. Adaś nie chciał pączka. W pełni świadomy, że nie może nic jeść ani pić, napawał się zapachem.
Ostatecznie Adaś miał badanie około południa. Dostał wpierw jeszcze glukozę, choć cukier miał na szczęście tylko trochę poniżej normy.
Przez chwilę, podczas rozmowy z lekarzem anestezjologiem, czułam, że waży się decyzja, czy pani doktor podejmie się znieczulenia Adasia. Duże nerwy, ale też widziałam, że pani doktor wie, co robi. Skoro podjęła decyzję na tak...
Po wybudzeniu Adaś przespał jeszcze dwie godziny, po czym oznajmił, że chce pić. Kiedy już wróciliśmy na oddział endokrynologiczny, zjadł prawie całego kotleta (absolutny ewenement, Adaś w innych okolicznościach takich kotletów nie jada). Od razu widać było, że doszedł do siebie.
Czekamy teraz na wyniki.
Jedno ziarnko niepewności zasiane. Wynik jednego z badań wstępnych przed rezonansem był znacznie poniżej normy. Do samego badania źle by było, gdyby był powyżej, ale na pytanie, co może oznaczać tak niski wynik usłyszeliśmy, że może (choć nie musi) chorobę metaboliczną...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz