poniedziałek, 9 czerwca 2014

Dzień Dziecka

Trochę czasu już minęło od Dnia Dziecka, ale bardzo miło spędziliśmy ten czas, więc postanowiłam jeszcze do niego wrócić. 
Nasz plan na Dzień Dziecka...W tym roku uznaliśmy, że festyny to nie jest to, co Adaś lubi najbardziej. Pogoda dopisała. W planach była wizyta u jednej i drugiej babci, a popołudniu spacer i piknik w parku. Taki piknik, na który zabierzemy matę piknikową (Adaś poznał to określenie szybciej niż ja), coś do jedzenia i do picia. Najpierw pospacerujemy potem znajdziemy ładną polankę, żeby na chwile usiąść. No i fontanna! To przede wszystkim. Nic tak nie zachęca Adasia do wyprawy gdziekolwiek, jak perspektywa oglądania fontanny.
To, że nie wybieraliśmy się na festyn, nie oznaczało wcale, że na niego nie trafimy. Zapewne w każdym z wrocławskich parków dnia 1 czerwca jakiś festyn się odbywał ;) Na szczęście w niedzielne popołudnie festyn dobiegał już końca, a park był na tyle rozległy, że można było uciec od dźwięku megafonów.

Adaś pojeździł na rowerku biegowym. Niedawno synek z rowerka trzykołowego przesiadł się na rowerek biegowy. W zeszłym roku każdy, dosłownie każdy, dostępny na rynku rowerek biegowy był na Adasia za duży. W tym roku, po długich poszukiwaniach, znalazł się odpowiedni model. Kiedy przyszło do przymiarek, okazało się nawet, że...musieliśmy Adasiowi podnosić siodełko! Urósł nam chłopak :) Kask odpowiednich wymiarów też się w końcu znalazł, choć i z tym nie było łatwo. Urodę tego kasku pominę, wszak wybierali go Adaś z tatą. Zapewne mężczyźni mają po prostu swoje gusta. Zresztą - nie o wygląd przecież chodzi.
Adaś jest ostrożny w tym, czego nie zna. Na rowerek też wsiadał za pierwszym razem bardzo ostrożnie i bardziej z nim chodził niż jeździł. Jestem jednak pod wrażeniem, jak szybko załapał, o co chodzi. Nie doceniałam synka :)
Kiedy po przejażdżce i spacerze znaleźliśmy wreszcie ustronną polankę w parku, nadszedł czas na piknik.
- Adasiu chcesz jabłko?
- Nie - odpowiedź w graniach normy, choć jabłka to jedyne owoce, które Adaś jada. Zresztą, obecny jadłospis Adasia nadaje się na osobny wpis.
Miał być piknik, zresztą to Dzień Dziecka...
- Chcesz coś słodkiego?
- Nie - hmm...tego się nie spodziewałam, słodycze Adaś jada, jak tylko ma okazję, w niemal każdej formie.
Została ostatnia deska ratunku.
- Adasiu, mogę zaproponować ci jeszcze tylko suchą bułkę...
- Taaak!
No i tę bułkę Adaś naprawdę zjadł, niemal w całości. A z jakim zapałem ją zjadał widać nawet na zdjęciu.

A na koniec była fontanna, przy której Adaś zaparkował na dłużej :)

2 komentarze: