Trochę czasu już minęło od Dnia Dziecka, ale bardzo miło spędziliśmy ten czas, więc postanowiłam jeszcze do niego wrócić.
Adaś pojeździł na rowerku biegowym. Niedawno synek z rowerka trzykołowego przesiadł się na rowerek biegowy. W zeszłym roku każdy, dosłownie każdy, dostępny na rynku rowerek biegowy był na Adasia za duży. W tym roku, po długich poszukiwaniach, znalazł się odpowiedni model. Kiedy przyszło do przymiarek, okazało się nawet, że...musieliśmy Adasiowi podnosić siodełko! Urósł nam chłopak :) Kask odpowiednich wymiarów też się w końcu znalazł, choć i z tym nie było łatwo. Urodę tego kasku pominę, wszak wybierali go Adaś z tatą. Zapewne mężczyźni mają po prostu swoje gusta. Zresztą - nie o wygląd przecież chodzi.
Kiedy po przejażdżce i spacerze znaleźliśmy wreszcie ustronną polankę w parku, nadszedł czas na piknik.
- Adasiu chcesz jabłko?
- Nie - odpowiedź w graniach normy, choć jabłka to jedyne owoce, które Adaś jada. Zresztą, obecny jadłospis Adasia nadaje się na osobny wpis.
Miał być piknik, zresztą to Dzień Dziecka...
- Chcesz coś słodkiego?
- Nie - hmm...tego się nie spodziewałam, słodycze Adaś jada, jak tylko ma okazję, w niemal każdej formie.
- Adasiu, mogę zaproponować ci jeszcze tylko suchą bułkę...
- Taaak!
No i tę bułkę Adaś naprawdę zjadł, niemal w całości. A z jakim zapałem ją zjadał widać nawet na zdjęciu.
A na koniec była fontanna, przy której Adaś zaparkował na dłużej :)
miło i rodzinnie :-)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń