poniedziałek, 21 października 2013

Tolerancja

Wracając do poprzedniego posta. Wiem, że był on nieco nieskładny. Zawsze tak jest. Za trudno opisać szczerze wszystko. Za trudno też zupełnie schować emocje i nie napisać, jak bardzo się bałam.
Należało się tego spodziewać. Zachowanie Adasia uległo zmianie na gorsze. 
Jeszcze podczas pobytu w szpitalu Adaś reagował wręcz histerycznie, kiedy ktokolwiek wchodził do sali. Pewnego razu nasza lekarka prowadząca zapytała nieśmiało, czy on zawsze tak ma, czy też może jej personalnie nie lubi. 
Doszły problemy, które trwają do dziś. Adaś zaczął stanowczo odmawiać ubierania się oraz mycia. Po drodze przechodziliśmy jeszcze problemy z podawaniem leków, które na szczęście skończyły się wraz z ostatnią dawką antybiotyku. 

Teraz Adaś ma się już całkiem dobrze. Dzisiaj byliśmy na kontroli w przychodni. 
Podczas tej wizyty w przychodni wydarzyło się coś, co mnie bardzo dotknęło.
Po wyjściu z gabinetu Adaś zrobił awanturę. Bezpośrednim powodem było to, że nie chciał się ubrać. Na dworze było dziś ciepło, ale nie na tyle, żebym mogła pozwolić mu wyjść w samej koszulce. Krzyk był ogromny. Ten stan, w którym do Adasia nic już nie dociera: płacze, krzyczy, rzuca się na podłogę. Starałam się pomóc mu zapanować nad emocjami, ale nic z tego. Musiałam go przytrzymać, żeby nie zrobił sobie ani nikomu innemu krzywdy. 
Kiedy na chwilę podniosłam głowę, zauważyłam, że przyglądają nam się wszyscy, stojący w kolejce do rejestracji. Skoncentrowana byłam jednak tylko na tym, co powinnam zrobić. Przede wszystkim nie stracić panowania nad sobą. Nie krzyczeć. Spokój, stanowczość i konsekwencja.
Wszystko to trwało prawie godzinę.
Z tej kolejki do rejestracji podszedł do nas jeden pan. Spróbował zagadać Adasia. Wyczuł chyba, że Adaś nie odbiera tego, co się do niego mówi. Powiedział mi cicho, że nie mogę się poddać.
-On ma autyzm, dlatego tak się zachowuje.
Po raz pierwszy powiedziałam to obcej osobie.
Mężczyzna postał jeszcze parę minut i widząc, że raczej nie pomoże, wrócił do kolejki.
Po chwili z gabinetu wyszła lekarka. Zapytała mnie, co się Adasiowi stało, że tak krzyczy. Odparłam, że on miewa takie ataki histerii, nieraz bez powodu. Na to pani doktor:
-Proszę jednak coś z nim zrobić, bo przeszkadza mi w pracy.
Zamurowało mnie. Poczułam ogromną bezsilność i żal.
Jakby to "coś zrobić" było takie łatwe. Każde, nawet zdrowe dziecko miewa problemy z zapanowaniem nad swoimi emocjami. Żaden, nawet najlepszy rodzic, nie ma cudownej recepty, która zadziała w każdej sytuacji kryzysowej.
Ludzie z kolejki przecież nie musieli wiedzieć, że Adaś ma autyzm. Nie ma tego wypisanego na czole. Tymczasem lekarka ma całą dokumentację dziecka i wie, z jakimi problemami się zmagamy.
Odwróciłam się od Adasia - żeby nie widział, od całej tej kolejki, od wszystkich w poczekalni i się rozpłakałam.
Moje dziecko "przeszkadza". Jest problemem. Przykre to, bardzo.
Zabolało najbardziej to, kto wygłosił taką opinię. 

9 komentarzy:

  1. Rozumiem Cię doskonale:( i przytulam całym sercem:*

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie potrząsnęło z oburzenia! Same nieprzychylne fantazje nasuwają mi się na myśl o wykształceniu wspomnianej Pani Doktor!
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje doświadczenia są niestety takie, że nieliczni pediatrzy mają wiedzę o autyzmie.

      Usuń
  3. A ja tak z innej beczki... Sprawdzaliście Adasia pod względem integracji sensorycznej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pełnej diagnozy SI nie robiliśmy, ale wiemy, że Adaś ma w tym zakresie spore problemy. Byliśmy kilka razy u specjalisty od SI. Mamy zadania do domu i próbujemy, choć wiem, że to mało.
      Na początku niektórzy specjaliści podejrzewali, że być może w ogóle wszystkie problemy Adasia wynikają z problemów z integracją sensoryczną i opóźnienia w rozwoju.

      Usuń
    2. Ja również "podejrzewałam" mojego Syna o różne zaburzenia, m.in. autyzm. Autyzm wykluczony, zaburzenia rozwojowe też. Istnieją zaburzenia SI i one czasami powodują, że są takie a nie inne zachowania. Proszę napisać do mnie na maila asia@com3.pl, to szerzej opiszę.

      Usuń
  4. Marzenko dokładnie wiem jak się czułaś. Sama już takie sytuacje podobne przechodziłam i wiem że ludzie, w tym także lekarze o zgrozo, są po prostu okrutni i brakuje im nie tylko wiedzy ale i też zwykłej ludzkiej empatii.
    Trzymaj się kochana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na spojrzenia na ulicy, w autobusie czy w poczekalniach staję się coraz bardziej odporna. Łapię się na tym, że w ogóle ich nie zauważam, bo koncentruję się tylko na rozwiązaniu problemu. Najbardziej mnie zabolało właśnie, że to lekarka tak się zachowała. Zresztą - nikt dotąd nie kazał mi "czegoś zrobić z dzieckiem, żeby nie krzyczało", nikt mi nie powiedział, że Adaś mu przeszkadza.

      Usuń