niedziela, 16 września 2012

Weekend

Weekend minął nam wyjątkowo spokojnie. Zazwyczaj mamy w planach wizytę u rodziny, ale tym razem zostaliśmy w domu.
Pod koniec dzisiejszego dnia stwierdziliśmy wspólnie, że Adaś miał przez te dwa dni wyjątkowo dobry humor. Zdarzały się oczywiście sytuacje kryzysowe, ale znacznie rzadziej niż zwykle. Za to ze zdziwieniem przekonałam się, że mogę wykonać jakąś czynność domową przy Adasiu a nawet z Adasiem.
W sobotę rano wzięłam Adasia na spacer do sklepu. Sam chciał wyjść z domu, co się rzadko zdarza. Miałam kupić tylko pieczywo. Adaś wybrał sobie bułeczkę i w drodze powrotnej zjadł całą. Nawet porozmawiał z panią kasjerką. Po swojemu oczywiście. Adaś już wie, że nie należy otwierać lub zjadać produktów zanim pani w kasie nie zrobi "biiip". Więc jak tylko się zbliżamy do kasy krzyczy "pami biiip, to biiip". Popołudniu, jak tata zaproponował spacer, Adaś od razu stwierdził, że idzie po bułkę. Więc była kolejna wyprawa do sklepu, tym razem z tatą i kolejna zjedzona bułka.
Wieczorem zabraliśmy się za ogarnięcie trawy przed domem. Adaś był zachwycony, bo uwielbia wyrywać chwasty. Swoją drogą w tej kwestii niedawno tak podsumował jednego z sąsiadów, że do dziś się z tego śmiejemy. Sąsiad ma wyjątkowo zadbane obejście, trudno o ładniejszą trawę i brak jakiejkolwiek roślinności tam, gdzie ma jej nie być. Adaś szedł z tatą na spacer, przykucnął przy drodze i...zauważył jednego, jedynego, malutkiego chwasta. Wyrwał go starannie, wziął w dwa palce z obrzudzeniem i na cały głos skomentował "fafy!" (chwasty)
Wracając do ostatnich dni to obfitowały one również w nowe osiągnięcia. Zadziwia nas ten nasz synek. W sobotę skojarzył literkę "A", którą mu tata pokazywał jakieś dwa tygodnie temu. W niedzielę nauczył się rozróżniać koło i trójkąt. A także wchodzić po drabinie. Jak to zobaczyłam myślałam, że padnę, wcale nie z zachwytu ;) Zjechał też zupełnie samdzielnie z małej zjeżdżalni, jak byliśmy na placu zabaw.
I tylko na koniec dnia niby nic takiego, ale...Byliśmy w kościele, a właściwie na placu pod kościołem. Wszystkie dzieci zawsze się tam bawią kamyczkami wysypanymi wokół pomnika Jana Pawła II. Adasiem trochę zajmował się tata, trochę ja. Kiedy ja  przejęłam wartę, Adaś od razu pobiegł za pomnik. Poszłam za nim i zobaczyłam poustawiane obok siebie w rządku plastikowe nakrywki od zniczy. Nie miałam wątpliwości, że to Adaś tak je poustawiał - perfekcyjnie, równo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz