piątek, 3 lipca 2015

Widzieliście Indianina?

...a uśmiechniętego Indianina? A złego Indianina? A przestraszonego?
Proszę bardzo - oto Adaś-Indianin w trzech odsłonach.
Wycieczka, jak widać, się odbyła.

Wieczorem, rozmawiając z Adasiem, zapytałam obok kogo siedział w autobusie.
-Siedziałem z Julą i Ryanem. Ale ja bym chciał siedzieć tylko z Julą...
"Czyżby pierwsza przedszkolna miłość?" - pomyślałam. Nic z tego.
-Bo ja byłem taaaaki zmęczony i taaaak bardzo chciałem odpocząć, a Ryan się ciągle mnie o coś pytał!
I wszystko jasne :)

Nocowanie u Babci i Dziadka również się odbyło.
Wszystko przebiegło bezproblemowo, choć widzieliśmy, że Adaś był bardzo przejęty. Odbierając go następnego dnia usłyszeliśmy, że:
-Adaś poszedł spać o 22:30 (zupełny standard),
-wstał o 9:00 rano (to już znacznie wykraczało poza adasiowe standardy, bo zwykle wstaje o 7:00),
-a w nocy wędrował po całym łóżku i spał z otwartymi oczami (wiemy, uprzedzaliśmy).
Poza tym Adaś, zanim po niego przyjechaliśmy, zdążył kilkukrotnie odwiedzić z Dziadkiem ogródek - ostatnio to prawdziwy hit!

Nadchodzą tropikalne upały. Lekki stres jest. Miesiąc temu przez kilka dni również były upały i Adaś dostał wysokiej gorączki. Kiedy po dobie, na maksymalnej dawce leków, miał 38,8 stopnia, spakowaliśmy się do szpitala...i przeszło. Tak nagle, jak przyszło. Nie mieliśmy na to innego wytłumaczenia niż upał na dworze. Tak się już zresztą zdarzało i nie była to infekcja.
Więc boimy się upałów. Zawsze przy Adasiu się baliśmy, a teraz zachowujemy jeszcze większą ostrożność i liczymy, że tym razem ona wystarczy.

1 komentarz: