niedziela, 11 maja 2014

Smiling

Ostatnio Adaś wyjątkowo późno zasypia. Zdarzało się, że walczyliśmy do 22 czy 23, choć może "walczyliśmy" to nie najlepsze słowo. Adaś walczył z sennością robiąc wszystko, żeby nie spać.
Pewnego dnia, gdzieś pewnie w okolicach 22...Adaś umyty, w łóżeczku, książeczki na dobranoc przeczytane godzinę temu, rodzicom oczy same się już zamykają. 
-Tato, a co jest w tej książce? - Adaś zapytał o książkę, którą tata właśnie sobie czytał na dobranoc.
-To po angielsku.
-Przeczytaj mi.
Wtedy to tata wpadł na pomysł, że być może literatura angielska czytana w oryginale wpłynie na synka usypiająco. Ja w tym samym czasie pomyślałam, że nie wiem, ile Adaś rozumie po angielsku, ale może rozumieć więcej, niż nam się wydaje, a lektura ta raczej nie jest dla niego odpowiednia.
Tata czytał najbardziej monotonnie, jak tylko się dało.
-Tato, czy się śmiał?
Jakieś dwa zdania wcześniej było słowo "smiling". Wiedziałam! Adaś rozumie więcej, niż nam się wydaje.
Tata spontanicznie zaczął improwizować, używając słów, które Adaś powinien zrozumieć, opowiadając z głowy lekką i przyjemną historyjkę.
-"...tasty chips..."
-Tato, co to są chips? ("tasty" Adaś zna doskonale i nie wiedzieć czemu wyjątkowo go bawi to słowo)
-To frytki. 
-Jak tata będzie jadł ciągle frytki to się nie zmieści w drzwiach przedszkolnych. - Adaś bezbłędnie odtworzył lekcję przerabianą w ciągu dnia.
Adaś chciał "jeszcze" i tłumaczyliśmy mu, dlaczego "jeszcze" nie zawsze jest dobrym pomysłem:
-Mama na przykład bardzo lubi czekoladę, ale jakby jadła tylko czekoladę to mógłby ją boleć brzuch. A tata lubi frytki, ale jakby jadł tylko frytki, to byłby taki duży, że nie zmieściłby się w drzwiach od przedszkola.
Tyle było z usypiania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz