sobota, 24 maja 2014

Nic nowego

W nawiązaniu do poprzedniego wpisu - powrót Adasia do przedszkola przebiegał mniej więcej tak, jak zwykle. 
Na ogół pierwszego dnia po dłuższej przerwie nie jest wcale źle, w przeciwieństwie do tego, czego można by się spodziewać. Adaś nawet nie protestuje i uprzedzony o wszystkim idzie grzecznie do przedszkola. Drugiego dnia jest już nieco gorzej. Trzeciego jeszcze gorzej...I tak im dłużej Adaś chodzi do przedszkola, tym trudniejsze są poranki. Zdaje się, że powinno być odwrotnie?
Tata Adasia, który zaprowadza synka do przedszkola, w poniedziałek doniósł mi, że poranek był wyjątkowo dobry (a ile wcześniejszych obaw!). Płaczu nie było, protestów też nie. Adaś dał się ubrać i zaprowadzić do przedszkola, a na miejscu w całkiem dobrym nastroju poszedł ze swoją ulubioną panią do sali. We wtorek było już przeciąganie porannych czynności w nieskończoność, zresztą Adaś - mały spryciarz, powiedział to tacie wprost : "ja specjalnie przedłużam (tak, tak, Adaś jest zdolny do takich określeń), bo nie chcę iść do przedszkola". W środę rano Adaś miał już wyraźnie kiepski nastrój, w czwartek było jeszcze gorzej. W piątek zdesperowany tata Adasia poinformował mnie, że tak źle to jeszcze nigdy nie było - Adaś od działań mających kształt strajku włoskiego przeszedł do czynnego oporu i za nic nie dał się wyciągnąć z samochodu. 
To zdecydowanie nie ma sensu...

Adaś pochodził do przedszkola tydzień i - również nic nowego - kolejne zapalenie krtani. Od lipca ubiegłego roku już dziewiąte czy dziesiąte. Średnio jedno na miesiąc. Zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy to jest jeszcze w granicach normy. Podobno zapalenia krtani występują częściej u dzieci z alergią, ale Adaś formalnie się do nich nie zalicza. Nie mam pojęcia, dlaczego niemal wszystkie wirusy, które Adaś przynosi z przedszkola, atakują właśnie krtań. Nasza pani doktor jest zdania, że normalne to nie jest, ale nie ma pomysłu, gdzie mamy szukać przyczyny. Na początek dostaliśmy skierowanie do alergologa. 
Tym razem gorączkę udało się kontrolować, nie przekraczała 39,5 stopnia i udało się ją zbijać lekami. Gorzej było z dusznościami. Najpierw stres, czy uda się rozespanego Adasia na spokojnie przekonać do inhalacji z Pulmicortu. Płacz jest wyjątkowo niewskazany, bo duszności się wtedy nasilają. Potem jeszcze większe nerwy, bo inhalacja nie zadziałała tak jak zwykle. Adaś dalej z trudem oddychał i świszczał wdychając powietrze. Dopiero wystawienie go na świeże powietrze pomogło. Mieliśmy już jednak przed oczami konieczność wzywania karetki. 
Cały poprzedni tydzień spędziliśmy więc w domu. Adaś dochodzi do siebie. Zapalenia krtani na ogół mijają szybko, ale tym razem Adaś wydaje się wyjątkowo zmęczony. Słabo je, pokłada się. Zmęczenie po poprzedniej infekcji, czy coś nowego się wykluwa? A może pogoda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz