W ten wyjątkowo upalny weekend Adaś z tatą postanowili jeszcze nieco podgrzać atmosferę i przygotować pizzę. Na Adasia początkowo chyba bardziej działało słowo "pizza", które kojarzyło się z pysznym kawałkiem ciasta z pomidorami i serem na talerzu, niż słowo "przygotowywanie". Okazało się, że samo gotowanie, choć zajęło sporo czasu, było świetną zabawą.
Oj, działo się! Moi mężczyźni zajęli kuchnię na wyłączność. W tle leciały włoskie przeboje z lat 70-tych. Ciasto latało w powietrzu, a Adaś śmiał się przy tym w głos. Kiedy ręce Adasia były całe w cieście następowało...czyszczenie rąk ciastem. Niezłe ćwiczenia z integracji sensorycznej. Chyba ciasto Adaś ma już oswojone na dobre.
super zabawa i zajęcia z arteterapii ;-) ale najcudowniejsze jest to, że Adaś jest zachwycony i szczęśliwy :-)))
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że przygotowywanie pizzy może być arteterapią :) Ale Adaś świetnie się bawił, a pizza wyszła pyszna (tylko nam w tym upale ciasto trochę za bardzo wyrosło ;)
UsuńA my nawet w upał odpalamy piekarnik i robimy jagodzianki. Jagody dostaję za darmo więc musze przerabiać. Zazdroszczę troszkę, bo P ręki do ciasta nie przyłoży. Ale miło popatrzeć jaką Adasiowi frajdę sprawia kucharzenie;)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że początkowo kontakty Adasia z ciastem były dość trudne. Za pierwszym razem był płacz, potem był płacz na sam widok, że ja wyrabiam ciasto. Powoli się oswajał. Ja nie nalegałam, a dla Adasia wałkowanie ciasta było taką frajdą, że coraz bardziej przekonywał się do jego konsystencji. To akurat była pierwsza pizza Adasia, ale jabłeczników mamy już kilka na konice :)
Usuń