niedziela, 17 lutego 2013

O co chodzi?

Od kilku dni nie poznajemy dziecka, niestety w tym mniej pozytywnym sensie.
Nie, znów nie chodzi o zachowanie. Właściwie - o zachowanie też chodzi. Adaś wystawia nasze nerwy na niezłą próbę. Od rana do wieczora biega w kółko i krzyczy. Krzyczy bez powodu, krzyczy próbując nam coś powiedzieć. Rzuca zabawkami. Dawno nie było tak źle w tym względzie.
Przede wszystkim jednak chodzi o umiejętności. Czasami trudno mi uwierzyć w to, co widzę, ale tata Adasia zauważył to samo, więc chyba jednak coś jest na rzeczy.
Najbardziej zmartwiło nas mówienie. Adaś zawsze mówił mało wyraźnie, ale ja go rozumiałam. Od kilku dni rozumiem coraz mniej. Tłumaczyłam to sobie w różny sposób. Jestem mniej uważna albo może już nie znam wszystkich opanowanych przez Adasia słów, wszystkich kontekstów. Wczoraj zapytałam, czy tylko mi się tak wydaje. Tata Adasia przyznał, że ma takie same odczucia. Praktycznie z dnia na dzień przestaliśmy Adasia rozumieć. Zdarza się, że Adaś przybiega i coś mówi (a mówi bardzo dużo), ale nie rozumiemy większości wypowiedzi, czasem rozumiemy tylko kilka słów, a czasem zupełnie nic. To rodzi obustronną frustrację.
Ostatnio Adaś boi się schodów, chociaż umiejętność schodzenia po nich opanował już dość dawno temu. Zawsze trzymał mnie za rękę i schodził krokiem dostawnym. Teraz woła, żeby go wziąć na ręce. Nie chce się nawet zbliżać do krawędzi schodów. Początkowo myślałam, że może jest zaspany, stąd taka reakcja. Potem brałam to za wymuszanie i starałam się przekonać Adasia do samodzielnego zejścia, ale teraz widzę, że on naprawdę nie potrafi. Przez myśl przeszło mi, że może to po prostu taki etap - mniejsze dziecko nie czuje zagrożenia, więc się nie boi, a teraz Adaś nieco dojrzał i stąd ten lęk...Ale są jeszcze inne sprawy.
Jedzenie - skłamałabym mówiąc, że Adaś samodzielnie jadł łyżeczką nie brudząc przy tym siebie i otoczenia. Jednak ostatnio po każdym posiłku Adaś jest cały do przebrania, włącznie ze spodniami, nie mówiąc o tym, że jedzenie ląduje na nosie czy na czole. Nie było idealnie, ale było lepiej. Nie wiem czy to przez niedbałość, czy przez brak koordynacji. A jeśli - to dlaczego?

5 komentarzy:

  1. Kurcze..:( NIe macie jakiegoś speca dobrego pod ręką? Logopedy?..

    OdpowiedzUsuń
  2. Chodzimy do logopedy, tylko nam w zeszłym tygodniu zajęcia wypadły :(
    Jutro mamy psychologa. Zapytam, może coś nam podpowie.
    A za tydzień idziemy do neurologa i szczerze mówiąc cieszę się, że akurat teraz nam ta wizyta wypada.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki aby, to były chwilowe problemy Adasia...dobrze, ze macie tego neurologa za chwilę.
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas był taki etap, że też nie rozumieliśmy co Jas mówi - tzn. rozumieliśmy, ale nie wszystko.
    I było identycznie - on się denerwował, że nie rozumiemy, ja się denerwowałam, że nie rozumiem jego.
    To było na takiej zasadzie, że on chciał nam przekazac dużo informacji - bardzo dużo - i mówił bardzo szybko.
    A przy zmiękczaniu słów, kiedy dziecko jeszcze nie mówi poprawnie wychodził jeden wielki potok, niezrozumiałych słów.

    Więc może u Was jest podobnie? :)

    W każdym razie trzymam kciuki za udane wizyty u lekarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też brałam taką możliwość pod uwagę - Adaś poszedł tak bardzo do przodu, że nie nadąża z wypowiadaniem swoich myśli.
      Ale niestety - są jeszcze inne problemy :(

      Usuń