poniedziałek, 16 stycznia 2017

"Miny nic nie znaczą"

Taka rozmowa, dla mnie wyjątkowa, bo uchylająca drzwi do adasiowego świata.
Więc wieczorem, po przeczytaniu (a właściwie opowiedzeniu - to ostatnio prawdziwy przebój) bajki na dobranoc, kiedy Adaś był już gotowy do spania, a ja siedziałam obok, odniosłam wrażenie, że synek się uśmiechnął .
- Przypomniało ci się coś wesołego? - zapytałam.
- Nie - odparł Adaś.
- Wydawało mi się, że się uśmiechnąłeś - wyjaśniłam.
- Miny są nieważne.
Poczułam się tak, jakbym nagle weszła w posiadanie ogromnej ilości wiedzy dzięki temu jednemu, prostemu zdaniu.
Postanowiłam pociągnąć temat:
- To, jaką ja mam minę, też jest dla ciebie nieważne?
- Nie chodzi przecież o to, czy ktoś się uśmiecha, czy nie. Ważne jest, czy jesteś szczęśliwa, a nie to, jaką masz minę.
- A to nie jest to samo?- zapytałam, choć po chwili poczułam, że to pytanie jest zupełnie bez sensu.

Niby oczywistą oczywistością jest, że osoby z zaburzeniami ze spektrum autyzmu inaczej postrzegają mimikę i do wyrazu twarzy przywiązują mniejszą wagę.
Zupełnie czymś innym jest jednak, kiedy własne dziecko, posiadające zdolność komunikacji werbalnej od ładnych paru lat, mówi po raz pierwszy w życiu coś, co choć odrobinę pozwala zobaczyć świat jego oczami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz