sobota, 19 marca 2016

Absurdy procedur i nie tylko cz. 2

Sprawa z wydaniem dokumentacji, patrząc z perspektywy czasu, wygląda po prostu absurdalnie. Dokumentacja do wydania "pilnie" za tydzień, albo za dwa, podczas, gdy potrzebna jest do dalszego leczenia na już.
Jest jednak jeszcze jedna sytuacja z pobytu na oddziale chirurgii dziecięcej. Długo myślałam, czy powinnam ją tutaj opisać i doszłam do wniosku, że tak. Skarga do dyrekcji szpitala swoją drogą - wiele pewnie nie zmieni.
Tym razem o procedurach najprawdopodobniej z aspektem finansowym w tle. Tak się przynajmniej domyślam. Procedurach, które nie tylko nie działają na korzyść pacjentów, ale mogą kosztować ich zdrowie, a nawet życie.
Ze względu na różne przeprawy z Adasiem, nabawiłam się zarazkofobii. To, co dla kogoś jest zwykłym przeziębieniem, w przypadku mojego dziecka może skończyć się pobytem w szpitalu. Podchodzę więc dość alergicznie do wszelkich form świadomego roznoszenia zarazków. Staram się też, żeby Adaś, kiedy jest chory, nie kontaktował się z innymi dziećmi. Nigdy nie wiadomo, kogo może zarazić i jak dane dziecko przejdzie infekcję. Może prezentuję postawę skrajną, ale są pewne elementarne zasady.
Sytuacja, która zdarzyła się na oddziale chirurgii dziecięcej, nie mieści mi się w głowie. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak lekarz może podejmować tak nieodpowiedzialne decyzje w tak ważnych sprawach.
Tutaj nie o Adasia chodzi, a może - o Adasia pośrednio. Przede wszystkim jednak o inne dzieci.
Trafił Adaś na oddział chirurgii dziecięcej i zaraz, z powodu drgawek, został umieszczony na intensywnej terapii. Wieczorem tego samego dnia tata Adasia sprawdził wiadomości mailowe i od razu zadzwonił do mnie. Prawie cała grupa Adasia jest chora. U wszystkich infekcja objawia się podobnie - bardzo wysoką i trudną do zbicia gorączką. Nieciekawie. Oczywiście pierwsze, co nam przyszło do głowy, to grypa. Więc zaraz pomyślałam z przerażeniem, co nas jeszcze czeka. A potem, że jeśli to jest wirus, który tak łatwo się przenosi, to Adaś absolutnie nie powinien być leczony na oddziale chirurgii dziecięcej, gdzie są dzieci przygotowywane do zabiegów operacyjnych, lub zaraz po zabiegach.
Od razu podzieliłam się informacją z personelem szpitala. Na drugi dzień, przy obchodzie, podjęłam temat z lekarką. Pani doktor praktycznie nie dała mi dojść do słowa, drążąc kwestię słuszności, bądź nie, odstawienia na czas infekcji hormonu wzrostu (w sprawie aktualnego stanu zdrowia Adasia naprawdę nie miało to znaczenia).
Adaś zaczynał już kaszleć krtaniowo, ale Pulmicortu na oddziale brak. Zresztą pani doktor była przekonana, że to nie wirus tylko bakteria i wpisała w kartę antybiotyk. Chciałabym mieć przekonanie, że słusznie.
Wreszcie, na trzeci dzień, po ustabilizowaniu poziomu glukozy, przy braku jakichkolwiek innych niepokojących objawów, poza utrzymującą się gorączką, Adaś mógł opuścić intensywną terapię.
Jakież było moje zdziwienie, że ma trafić...znów na chirurgię, zamiast na pediatrię. Podjęłam rozmowę zupełnie wprost - dlaczego chirurgia, skoro to jest infekcja? Mówiłam, że moim zdaniem moje dziecko nie powinno być leczone na tym oddziale, bo może pozarażać inne dzieci, i że na miejscu rodziców innych dzieci miałabym (słuszne) pretensje, że ich dziecko przychodzi na zabieg, a wychodzi chore, i jakie skutki może mieć taka infekcja dla tych dzieci, i tak osłabionych narkozą. Zresztą - na oddziale chirurgii dziecięcej nie ma warunków do leczenia infekcji. Pani doktor była jednak nieprzejednana. Odesłała nas na chirurgię, mętnie tłumacząc, że Adaś ma mieć jeszcze raz usg brzuszka, żeby ten wyrostek na 100% wykluczyć.
Przydzielono nam wspólną salę, jak się okazało, z chłopakiem po chemioterapii. Więc razem z mamą tamtego chłopca poszłyśmy tłumaczyć, dlaczego nasze dzieci nie mogą leżeć obok siebie. Pani pielęgniarka w międzyczasie się obraziła i oznajmiła, że mam sobie sama szukać miejsca, skoro mi się nie podoba. Pani doktor patrzyła na mnie, jak na kosmitkę, kiedy po raz kolejny powtarzałam, że moje dziecko powinno trafić na pediatrię, a nie na chirurgię i że potencjalnie może zarażać nie-wiadomo-czym, jakimś mocno zaraźliwym wirusem, może grypą.
Znalazło się miejsce na innej sali.
Następnego dnia inna pani doktor, bez zbadania Adasia, oznajmiła, że Adaś jest "pacjentem pediatrycznym". Odeślą nas na pediatrię. Zapytałam, co się przez ten jeden dzień zmieniło. Więc pani doktor powiedziała mi wprost, że "rozmawiamy o pierdołach" i mam jej czasu nie zajmować. Nie będzie ze mną rozmawiać o procedurach. Potem było jeszcze to zdjęcie rtg płuc i okazało się, że nie na pediatrię tylko na pulmonologię. Zapewne zabrakło inhalacji z Pulmicortu, które w warunkach domowych wykonujemy standardowo w takich sytuacjach. Źle leczona infekcja u Adasia ekspresowo zeszła na płuca. Tyle.
Domyślam się, co się zmieniło. Minął zapewne czas, po którym szpital dostanie zwrot kosztów leczenia. Nieważne, że w tym czasie mnóstwo osób było narażonych na kontakt z wirusem, w tym pacjenci, którzy absolutnie z żadnym wirusem nie powinni mieć kontaktu. 

6 komentarzy:

  1. Chyba dobrze się Pani domyśla.
    Nie mogę zrozumieć tego zachowania lekarzy, którzy nie chcą podać nawet jednego słowa wyjaśnienia sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drugiej strony brak wyjaśnienia wynikał zapewne z tego, że przecież nikt nie powie wprost, o co chodzi.

      Usuń
  2. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa...brak mi słów po prostu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mi też się to w głowie nie mieści...:(

      Usuń
  3. Wcale mnie to nie dziwi. Trzy razy byliśmy przyjmowani na planowy zbieg operacyjny. I trzy razy czekaliśmy na izbie przyjęć z zasmarkanymi i kaszlącymi dziećmi. To, że Młodszy nic nie złapał zakrawa na cud.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro to jest "standard" to tym bardziej smutne. Z drugiej strony na chirurgiczną izbę przyjęć, na planowy zabieg, mogą (choć nie powinni) zgłosić się rodzice z chorym dzieckiem, ale rolą lekarzy powinno być rzetelne weryfikowanie stanu zdrowia takiego dziecka i zapobieganie narażeniu zdrowych dzieci na infekcję złapaną na oddziale.

      Usuń