niedziela, 20 grudnia 2015

Przedświąteczne przygotowanie i nie tylko

Adaś ma się zupełnie dobrze, pozostało nam tylko dokończyć kurację antybiotykiem. Zresztą - już kiedy pisałam poprzedni wpis było dobrze. Antybiotyk zadziałał w tempie ekspresowym, na szczęście.
Pozostaje tylko lekki żal, że Adaś nie mógł uczestniczyć w przedszkolnych Jasełkach w tym roku. Okazało się, że dodatkowo miał reprezentować przedszkole w przedstawieniu o żabce (o ile dobrze zrozumiałam, bo od własnego dziecka takich informacji raczej nie wyciągnę). Jutro przedszkolna Wigilia, a popołudniu urodziny najlepszego kolegi Adasia. Szkoda ...:(
Tymczasem dzisiaj ubraliśmy choinkę. Ja pamiętam tradycyjne ubieranie choinki w Wigilię Bożego Narodzenia. Chyba nawet w pierwszych latach z Adasiem praktykowaliśmy tę wersję, ale ostatecznie doszliśmy do wniosku, że to nie najlepszy pomysł. Zasadniczo z dwóch powodów. Po pierwsze ubieranie choinki to dla Adasia duże wyzwanie związane z ogromną ilością bodźców: zmiana wyglądu pokoju, zamieszanie związane z samym strojeniem drzewka oraz mnóstwo błyskotek i światełek. Jeśli założyć, że tę ilość bodźców dostarczamy Adasiowi w wigilijny poranek, a popołudniu musi on poradzić sobie z kolejnymi, to wieczorem następuje przereagowanie. Następuje ono z reguły mniej więcej w czasie uroczystej kolacji... Wigilia to naprawdę duże wyzwanie dla rodzin, w których są osoby z autyzmem. Jak urządzić wszystko, żeby było odświętnie i zwyczajnie zarazem? Jak pogodzić niezwykłość chwili z zamiłowaniem do utartych schematów? Ponadto Adaś lubi nam wycinać zdrowotne numery tuż przed świętami. Oczywiście nie zakładam, że coś się ma wydarzyć, ale doświadczenie mamy, przerabialiśmy i lepiej mi, kiedy wszystko jest gotowe wcześniej.
Zaraz po ubraniu choinki pomyślałam w duchu: "jak to dobrze, że zrobiliśmy to dzisiaj!" Okiełznanie adasiowych emocji z tym związanych było nie lada wyzwaniem. Emocji oczywiście pozytywnych: radości, fiksacji na światełkach i entuzjazmu w działaniu. Cieszę się również, że mamy plastikowe bombki. Mniej eleganckie, ale przetrwały! Za to ja czułam się po tej akcji, jakbym maraton przebiegła. Najważniejsze jednak, że Adaś zadowolony, drzewko ubrane i nawet obyło się bez strat w ludziach i sprzęcie (prawie...)
Adaś nadal jest przekonany, że choinkę przynosi Święty Mikołaj. Być może jest jedynym dzieckiem w Polsce, które tak uważa. Ten nasz, zupełnie prywatny zwyczaj, przynosi mu mnóstwo radości. Czas oczekiwania na chwilę, kiedy zobaczy pod oknem nasze świąteczne drzewko. Dzisiaj było skakanie i piszczenie z radości "a nie mówiłem, że to dzisiaj będzie mikołajowa noc!"





Przejdę teraz do pewnego ważnego wydarzenia. Otóż wczoraj Adaś po raz pierwszy spał we własnym, większym łóżku. Łóżeczko niemowlęce zostało oficjalnie rozkręcone i przygotowane do transportu na strych.
Ale to mało...ja nie pamiętam, żeby Adaś kiedykolwiek wcześniej zasypiał we własnym pokoju. Zawsze u rodziców, chociaż noce spędzał u siebie. To naprawdę ogromny krok naprzód, choć oczywiście różnie jeszcze może być.
Tata Adasia twierdzi, że nie powinnam pominąć faktu, iż ta wiekopomna chwila nastąpiła o godzinie 22:30. Ale przecież zasypianie o 22:30 to ostatnimi czasy żadna nowość, za to zasypianie u siebie w pokoju to coś, co najprawdopodobniej nie miało miejsca przez ostatnich 5 lat!


Dzisiaj powtórka z wczoraj. Nawet godzina nieco wcześniejsza. Jest dobrze :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz