sobota, 14 listopada 2015

Rozmowy z wcześniakiem o wcześniactwie

Pewnego razu przy niedzielnym obiedzie Adaś zapytał:
- Dlaczego dzieci zaraz po urodzeniu płaczą?
Bez zbytniego wdawania się w szczegóły fizjologii, postaraliśmy się sprawę wyjaśnić tak, żeby 5-latek był w stanie zrozumieć. Adaś jednak, jak na 5-latka przystało, drążył temat. Dla niego krzyk/płacz oznacza negatywne emocje, z których akceptacją nadal ma problem. 
Kiedy (mam nadzieję) i ta sprawa została wyjaśniona...
...padło kolejne trudne pytanie. Najtrudniejsze. 
-A ja też płakałem zaraz po urodzeniu?
Spróbowałam cofnąć się myślami do tamtej chwili. Pamiętam urywki. Cieszyłam się, że synek żyje. Pamiętam radość - niemal euforię - kiedy usłyszałam, że waży aż 1650 g. Według pomiarów z ostatniego badania USG miał ważyć około 1300 g. Lekarz anestezjolog obiecał, że pokaże mi dziecko...Zanim przenieśli Adasia na intensywną terapię, zdążył zrobić mu zdjęcie. Do dziś pamiętam kawałek brzuszka, który na tym zdjęciu było widać. Zdjęcie zrobione w biegu. Więcej nie pamiętam. Pamiętam zamieszanie i pośpiech.
Nie pamiętam, czy Adaś zapłakał.
Szykowałam się więc na dwie trudne odpowiedzi. Po pierwsze - że nie wiem. Myślę, że Adasia mogłoby poważnie zastanowić, dlaczego mama nie zna szczegółów z pierwszych minut jego życia, skoro przecież go urodziła. Po drugie - całkiem możliwe, że Adaś po urodzeniu nie płakał. 
Z pomocą przyszedł tata Adasia, dając odpowiedź na nurtujące nas - już teraz wspólne: moje, wyrażone tylko wzrokiem i Adasia, wyrażone słowami - pytanie. Z całą stanowczością przyznał, że Adaś zapłakał. 
Później opowiedział mi, jak stał pod salą operacyjną i nasłuchiwał pierwszego krzyku swojego dziecka...i jak bardzo się wystraszył, gdy Adaś zakwilił i nagle zamilkł.

Dzisiejszy poranek Adaś rozpoczął, jak każdy sobotni czy niedzielny poranek, od usadowienia się w łóżku rodziców. Tak sobie rozmawialiśmy o różnych sprawach. Od rozmowy o drugich imionach przeszliśmy płynnie do tego, które z rodziców gdzie mieszkało przed ślubem i że potem wzięliśmy ślub i zamieszkaliśmy razem, a potem przyszedł na świat Adaś...
-A jak się urodziłem, to byłem zdrowy? - zapytał nagle Adaś.
...
Adaś dowiedział się więc, że urodził się trochę mniejszy i trochę słabszy niż inne dzieci. Może wiedział to już wcześniej? Ale wcześniej o tym zbyt wiele nie rozmawialiśmy.
Na koniec zaproponowałam Adasiowi, że pokażę mu zdjęcie, zrobione, kiedy wybieraliśmy się już do domu. Chciał zobaczyć. Prawie miesięczny Adaś w zielonej bluzie z kapturem, w rozmiarze 50? a może nawet 48? (w każdym razie i tak za dużej), włożony do fotelika samochodowego. 
-Mamo, ten fotelik był dla mnie za duży! - wykrzyknął synek niemal z oburzeniem - Nie było mniejszego?
-Nie Adasiu, nie było.
-To gdzie był ten fotelik, który mam teraz? - zapytał synek.
-Ten byłby jeszcze bardziej za duży...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz