poniedziałek, 8 czerwca 2015

Cel wyprawy według Adasia

W czwartkowe przedpołudnie Adaś z tatą wybrali się do Parku Szczytnickiego. To nasze ulubione miejsce na rodzinne spacery.
Tym razem jednak nie było tak, jak bywa zwykle... 
Trudno powiedzieć, że nic się nie stało. Stało się! Zamknięto Pergolę. Dla niewtajemniczonych wyjaśnię, że to mniej-więcej tak, jakby zamknięto dla zwiedzających wrocławski Rynek. To miejsce odwiedzane przez niemal wszystkich turystów przyjeżdżających do Wrocławia, jeden z żelaznych punktów zwiedzania miasta - razem z Halą Stulecia oraz Ogrodem Japońskim, które mieszczą się tuż obok. Pergola otacza fontannę multimedialną...W tym miejscu mogę już zakończyć opis krajoznawczy .
Myślę, że Adasiowi klasa tego zabytku jest zupełnie obojętna. Dla niego najważniejsza jest fontanna. Fontanna, która na dodatek zawsze tam była. Nawet zimą, choć wtedy nie działała. Można było wówczas postać i porozmawiać, że nie działa i kiedy będzie działać. Zresztą Adaś wiedział, że zimą fontanna jest nieczynna.
Tymczasem teraz nie wiedział. Fontanna była ogrodzona. Zero dostępu.
Na domiar złego jeszcze te tłumy wkoło. Wrocławskie zoo, a wraz z nim Park Szczytnicki, przeżywało w długi weekend prawdziwe oblężenie.  Trudno było o miejsce do parkowania, alejki wypełnione były spacerowiczami, nawet znalezienie odrobiny wolnego miejsca na polance wymagało sporego wysiłku.
Nie będę opisywać, co się działo, kiedy Adaś dowiedział się, że cel spaceru jest niedostępny. Było ponoć bardzo kryzysowo.
...
Popołudniu wycieczka rowerowa. Coś miłego, na odreagowanie. Miałam rewelacyjny pomysł - nowy plac zabaw.
Nie. Tylko nie plac zabaw! Adaś nie chciał.
Zapytałam więc Adasia, gdzie chce pojechać. Powiedział, że do drzew, zbierać liście. Nie za bardzo moglibyśmy się jednak dogadać, o jakie drzewa chodzi.
Ruszyliśmy - Adaś na siodełku, ja na rowerze. Adaś wybierał trasę. Gdzie teraz? Lewo, prawo, prosto...Tak przejechaliśmy przez całą miejscowość, aż do granicznej alei. Przed nami był tylko rząd wysokich drzew i pola.
-Co teraz?- zapytałam.
Nic. Teraz możemy wracać.
Nie było w tym rezygnacji. To było raczej poczucie spełnienia.
A ja już się bałam powtórki...Przecież u celu naszej podróży, zdawałoby się, nie było nic.
Przejechaliśmy całą miejscowość, żeby zobaczyć kilka drzew...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz