piątek, 4 kwietnia 2014

Zwiedzanie Opola

...z cyklu wyrzuć nawigację samochodową.
Fontanna, która nie działała
W Opolu byliśmy w poniedziałek. Pojechaliśmy do Prodeste z Adasiem na diagnozę funkcjonalną. W przyszłym tygodniu czeka nas kolejny wyjazd, a jeszcze kolejny zapewne gdzieś pod koniec kwietnia. 
Tym razem przed wyjazdem nie czuliśmy już takiego stresu, jak miało to miejsce przy diagnozie klinicznej, w październiku. Nie było niepewności, a i szlaki były już przetarte. 
Ze względu na fakt, że wszystko jest jeszcze w toku, o samej diagnozie pisać nie będę. Napiszę tylko tyle, że nie wiedziałam, iż moje dziecko potrafi chodzić po równoważni. Ba, potrafi to robić nawet bokiem! Co prawda całe poprzednie popołudnie Adaś wytrwale ćwiczył tę umiejętność, jakby wiedział, że będzie się musiał wykazać. Całkiem niedawno synek odkrył, że wszelkie murki, krawężniki, a nawet wzory w kostce chodnikowej nadają się do chodzenia po nich. Byliśmy na spacerze w naszym ulubionym parku i wręcz idealny do tego celu okazał się murek wokół trawnika. 
Nieco zagubiony na opolskim Rynku
Wracając do naszego wyjazdu do Opola, tuż przed zjazdem z autostrady małżonek postanowił włączyć nawigację samochodową, żebyśmy przypadkiem się nie pomylili. W końcu przejechanie odpowiedniego zjazdu na autostradzie to czasami kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt nadłożonych kilometrów. Niestety, z niewiadomych przyczyn nawigacja nie chciała współpracować. Spokojnie, damy radę! Przecież znam drogę, jechałam już tędy parę razy. Sytuacja wydawała się opanowana i pilotowanie szło mi całkiem nieźle, do czasu, kiedy okazało się, że obwodnica Opola jest zamknięta. No to jesteśmy ugotowani, innej drogi nie znam! Tym razem, jakby wyczuwając sytuację, z równie niewiadomych przyczyn, nawigacja postanowiła zadziałać. 
"Skręć w lewo...skręć w lewo...skręć w lewo..." Przy którymś z kolei lewoskręcie poczuliśmy, że krążymy w kółko. Okazało się, że Adaś, który miał nawigację w swoich łapkach przez dosłownie sekundę, zdążył zmienić ustawienia. 
Dojechaliśmy.
Pogoda sprzyjała, więc po wizycie w Prodeste zaplanowaliśmy sobie spacer po parku koło opolskiego Zoo. Przy okazji mieliśmy zrobić mały rekonesans, jak wygląda Zoo, żeby przy następnej okazji się tam wybrać.
Nawigacja powtarzała "skręć w lewo...skręć w lewo..." Opole wydało nam się zakorkowane bardziej niż Wrocław, choć to zapewne złudzenie - po prostu trudniej się poruszać po nieznanym sobie terenie, a na każdym kolejnym skrzyżowaniu był zakaz lewoskrętu. W końcu znaleźliśmy się w okolicach centrum i zupełnie spontanicznie uznaliśmy, że spacer nie musi być koło Zoo, może być w mieście. 
Furtka koło katedry
 - najbardziej interesująca z całego zwiedzania.
Tym zbiegiem okoliczności zwiedziliśmy centrum Opola i był to naprawdę bardzo udany czas. Spacerowaliśmy sobie w ciepłych promieniach słońca. Oglądaliśmy nowe miejsca. Adaś, ku mojemu zdziwieniu, wyjątkowo dobrze się w tym odnalazł. Należą mu się naprawdę wielkie brawa! Wszedł nawet z nami na chwilę do opolskiej katedry. Wielkim rozczarowaniem była tylko fontanna, która nie działała. 
Na osłodę następnego dnia Adaś z tatą zrobili sobie rajd po wrocławskich fontannach, które już działały - tak się złożyło, że miasto postanowiło je włączyć dokładnie 1 kwietnia. 
Wracaliśmy do domu późnym popołudniem. Adaś po kilku minutach jazdy usnął, a ja miałam czas na przemyślenia. Jakże inny to był powrót z Opola niż pół roku temu. Wtedy wracaliśmy w strugach deszczu, w milczeniu, z gulą w gardle. 
Myślałam, że Adaś będzie już spał do nocy, ale gdy tylko zajechaliśmy pod dom obudził się i oznajmił, że chce zjeść "oleśnicę". Więc mama z tatą mieli na wieczór zagadkę - co to jest "oleśnica"? Adaś chciał zjeść omlet. Następnego dnia Adaś chciał zjeść "tableta" (swoją drogą skąd on zna słowo tablet?) Znów o omlet chodziło. Hmmm...omlet o wielu nazwach? Szkoda tylko, że Adaś nie za bardzo może jeść omlety ze względu na alergię na jaja.

2 komentarze:

  1. Fajnie, że i Wy trafiliście do Opola, wiesz tylko zastanawiam się, dlaczego Wrocek jest tak mało przystępny ......, niby jest poradnia przy Czajkowskiego, jest szkoła na Głogowskiej, jest niby Stowarzyszenie na rzecz autyzmu...., a jednak jeździmy do Prodeste.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jeszcze jestem na etapie przemyśleń, wiele spraw sobie muszę poukładać w głowie. Nie wiem, czy robimy dobrze, mam nadzieję, że tak. Wiem natomiast, że działać musimy już teraz, nie możemy sobie pozwolić na dalsze czekanie.
      Szczerze - w wielu miejscach trafiliśmy na osoby kompetentne, ale nigdzie nie uzyskaliśmy pomocy całościowo - jak radzić sobie z trudnymi sytuacjami, jak na co dzień pracować z Adasiem. Zajęcia w ramach wczesnego wspomagania rozwoju, prowadzone zresztą przez naprawdę kompetentną i otwartą panią psycholog, są jednak z samej zasady przede wszystkim pracą nad deficytami w zakresie rozwoju poznawczego, a w tym zakresie Adaś sobie radzi nieźle, a wręcz bardzo dobrze.

      Usuń