środa, 15 stycznia 2014

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

Niedzielny poranek Adaś powitał w średnim nastroju. Plany mieliśmy ambitne, ale okazało się, że nawet spacer koło domu był czymś zbyt ambitnym. 
Wyjść z domu udało nam się dopiero popołudniu. 
Krótko wytłumaczyliśmy Adasiowi, o co w tym wszystkim chodzi. Dzisiaj po ulicach chodzą panowie i panie z puszkami, do których można wrzucić pieniążki, żeby pomóc chorym ludziom. 
Nie przewidzieliśmy jednego. W naszej miejscowości znalezienie wolontariusza Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy późnym popołudniem nie było zadaniem łatwym. Ruszyliśmy więc na poszukiwania.
...
-Czy mamy w domu kukurydzę?
Adaś w końcu musiał zadać to pytanie. 
Przywykłam już, że Adaś nie formułuje swoich myśli wprost. Często wyraża je poprzez pytania pozornie nie związane z tematem. O co tym razem chodziło? Może Adaś...
- jest głodny i na kolację chciałby zjeść kukurydzę?
- albo myśli, że właśnie jedziemy na zakupy, żeby kupić kukurydzę? (Dlaczego akurat kukurydzę?)
- albo...Właśnie! Przecież kukurydzę kupuje się w puszkach. Adaś pomyślał, że skoro szukamy puszki, to na pewno chodzi nam o taką z kukurydzą. 
Gdyby Adaś wiedział wcześniej, że za wrzucenie pieniążka do tej specjalnej puszki, która wcale nie przypomina jednak takiej z kukurydzą, dostaje się naklejkę, to na pewno chciałby od samego rana wrzucać pieniążki ;)
Wieczorem Adaś zapytał, czy jutro też tak będzie. Nie, to jest raz w roku. Następny finał za rok. Na co Adaś smutno stwierdził:
-To lipa, że jutro tak nie będzie...

Pamiętam pierwszy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Miałam wtedy 10 lat. Mój młodszy brat uparł się, że koniecznie musi wrzucić pieniążek do puszki, więc wyruszyliśmy z tatą na poszukiwanie wolontariusza. Pewnie jako dzieci nie do końca rozumieliśmy, o co w tym wszystkim chodzi, ale od wtedy co roku finał Orkiestry po prostu dla nas istniał. 
Podczas jednego z pierwszych finałów, z telewizji, dowiedziałam się, że niektóre dzieci rodzą się wcześniakami. 
Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy dwa lata temu przeżywałam znacznie bardziej niż wszystkie pozostałe. Był "dla wcześniaków". 
Mój synek jest wcześniakiem. Po urodzeniu leżał w inkubatorze zakupionym przez Orkiestrę. Miał wielokrotnie badany słuch sprzętem zakupionym przez Orkiestrę. Miał sprawdzany wzrok w ramach Programu Leczenia i Zapobiegania Retinopatii Wcześniaków. Podczas pobytów w szpitalach i poradniach specjalistycznych nie raz korzystał ze sprzętu zakupionego przez Orkiestrę.
Przykro mi trochę, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy rodzi tyle kontrowersji. Robi wiele dobrego. Najpierw zakładałam, że tak jest. Potem widziałam.
Mam nadzieję, że nigdy nie zawiedzie zaufania milionów ludzi.

1 komentarz:

  1. Ja nie wnikam w ich wydatki, zakupy, koszty itp...
    LICZY SIĘ POMOC DLA DRUGIEGO CZŁOWIEKA A TAKĄ DAJĄ
    i niech tak pozostanie do końca świata :-)

    OdpowiedzUsuń