poniedziałek, 24 czerwca 2013

Krótko o codzienności

Nie zamierzam opisywać, jak wygląda nasz "standardowy dzień". Napiszę, jak wyglądał dzień dzisiejszy. W skrócie - bo przed nami - rodzicami Adasia - jeszcze narada na temat przedszkola, a Adaś zasnął jakieś 15 minut temu.
To jeden z tych dni, kiedy w drodze na przystanek zastanawiałam się, czy mam wszystkie części garderoby na miejscu i w odpowiednim stanie. W takie dni tuż przed wyjściem Adaś chce jeść/nie chce jeść/chce jeść coś innego/chce inne spodnie/chce inne buty/nie chce w ogóle założyć butów...Jednym słowem znajduje tysiące powodów, żeby tylko nie wyjść z domu, biegając przy tym od jednej ściany do drugiej. W autobusie  Adasiowi włączyła się potrzeba bycia w ruchu - autobus musiał cały czas jechać. Kiedy stawaliśmy na przystanku, był krzyk. W najlepszym razie Adaś krzyczał na cały autobus, że "chceee jechaaaać!" Po spojrzeniach współpasażerów, czułam się jak matka wyjątkowo niegrzecznego dziecka. W drodze powrotnej na szczęście zasnął.
Było też coś zupełnie nowego. Adaś po raz pierwszy miał zajęcia z panią psycholog w parze z innym chłopcem. Dotąd miał zajęcia indywidualne. Siedziałam pod drzwiami i nasłuchiwałam. Nie pisałam o tym wcześniej, ale już od dłuższego czasu Adaś uczestniczy w zajęciach beze mnie, zarówno u logopedy, jak u psychologa. Dziś nasłuchiwałam, czy nie będzie płaczu - bo nowa sytuacja. Nie było. Było zupełnie cicho. Pani psycholog po zajęciach pochwaliła Adasia. Poszło niespodziewanie dobrze, Adaś wszedł nawet we współpracę, podawał puzzle, czekał na swoją kolej. Tylko nic nie mówił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz