sobota, 1 grudnia 2012

Postępy

Adaś dziś wyjątkowo zasnął o normalnej porze. Za to od jakiegoś czasu nie śpi już wcale w dzień, wszelkie próby położenia go na drzemkę pozostają bez efektu (wczorajszy dzień był w tym względzie wyjątkiem).
Znów intensywny początek tygodnia nas czeka. Zawsze jakoś wizyty lekarkie zbiegają się w tym samym terminie.
W czwartek byliśmy na spotkaniu z panią psycholog, która pracuje z Adasiem. Na testach Adaś wypadł całkiem nieźle. Usłyszeliśmy, że ma bardzo dobrą pamięć. Oczywiście są słabe strony, sporo pracy przed nami, ale ja sama widzę, że w przeciągu ostatnich 2-3 miesięcy Adaś zrobił ogromny postęp. Wykonywał bezbłędnie te zadania, które jeszcze na początku września były dla niego zupełnie nieosiąglane. Część rzeczy owszem - ćwiczyliśmy w domu. Potrafił jednak również wykonać niektóre zadania, z którymi się wcześniej nie spotkał albo takie, które nawet w domu sprawiały mu trudność.
Pozytywnie nas to wszystko nastawiło. Usłyszeliśmy też, że jeżeli diagnozowanie było "w kierunku autyzmu" to teraz raczej będzie "w kierunku zespołu Aspergera".
Sama nie mogę uwierzyć, że jeszcze dwa miesiące temu Adaś nie mówił niemal nic, a teraz mówi prawie wszystko! Po swojemu, niewyraźnie, ale mówi! Kiedy czytamy książeczki, pamięta każdą, sam dokańcza zdania.
Dzisiaj Adaś przebił inteligencją swojego tatę. Tata czytał mu książeczki i zapytał:
-To co, teraz przeczytamy nową książeczkę?
Adaś na to:
-Nie, inną...
Faktycznie, nowej książeczki nie mieliśmy, a inną niż właśnie czytana jak najbardziej :)
Tylko czasem mi smutno, jak pomyślę, że wszystkich reakcji i zachowań można Adasia nauczyć, ale być może nigdy nie będą one prawdziwe.

Dzisiaj nas niestety zaniepokoiło zachowanie Adasia. Był pobudzony, od rana przelewanie wody albo bieganie w kółko (tu akurat - nic nowego). W przeciągu jednej godziny trzy razy upadł przed siebie zupełnie bez powodu. Patrzyliśmy na siebie z tatą Adasia zdezorientowani, ze znakiem zapytania w oczach "widziałaś, o co się potknął?" Niestety każde z nas widziało, że o nic. Potem był jeszcze upadek z pozycji siedzącej. Wieczorem chodził po pokoju i wszedł w szybę od balkonu, tak jakby jej w ogóle nie zauważył.
Na szczęście nic sobie nie zrobił, ale nie wiemy z czym to wszystko wiązać :(
To nie pierwszy raz, kiedy takie upadki się zdarzają. Pamiętam, jak w czerwcu byliśmy na ślubie kuzynki. Pod kościołem Adaś zaliczył taki upadek przed siebie, że prawie rozciął sobie łuk brwiowy. Na szczęście skończyło się na siniaku. To było tak nieprzewidywalne, że naprawdę nie było czasu na reakcję. Kucał, bawił się kamyczkami i nagle poleciał do przodu. Zawsze miał problem z wyciąganiem rąk przed siebie przy upadku, stąd ten siniak. Potem wstał i płacz, bo się uderzył na tyle mocno, że zabolało. Tego samego dnia przy mnie biegł przed siebie i upadł na prostej drodze, o nic się nie potknął. Znów - poleciał na twarz.
Kiedyś na podobne upadki zwrócili uwagę babcia i dziadek Adasia. Wnuczek został z nimi na chwilkę, jak wróciliśmy to mówili, że ładnie się bawił, ale siedział i nagle upadł bez przyczyny.
Początkowo myśleliśmy, że ma problemy z równowagą, ale neurolog nie miała w tym względzie zastrzeżeń.
EEG prawidłowe - duża ulga. Niedawno odebraliśmy wyniki.
Po prostu boje się, co to może być.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz