poniedziałek, 19 grudnia 2016

Jasełka 2016

Adaś występ przeżywał na długo przed - jak to Adaś. Dodatkowo dlatego, że to jego "ostatnie przedszkolne Jasełka". W szkole co prawda też można grać w Jasełkach - ja swój jedyny w życiu tego rodzaju występ zaliczyłam będąc w pierwszej klasie szkoły podstawowej, ale i mnie się łezka w oku zakręciła, kiedy Adaś mi przypomniał, że przedszkolne - to już raczej nieodwołalnie ostatnie. Za rok będzie szkoła. Choć prawdę mówiąc, w ubiegłym roku myślałam to samo.
Trzecia z kolei rola pastuszka. Trzy lata temu, jako debiutant na scenie, Adaś tańczył rolę bałwanka (w końcu miał wtedy zaledwie trzy lata, więc o kwestiach mówionych nie mogło by mowy), a potem, w nowym przedszkolu, niejako  na stałe objął rolę jednego z pastuszków - tylko pozostali pasterze się zmieniali.
Wiedziałam, że będzie pięknie i wzruszająco, ale że aż tak?
Adaś bezbłędnie, głośno i wyraźnie powtórzył rolę, której uczył się tygodniami. Tutaj mogę powiedzieć - wiedziałam, że da radę. Ale że potem wyjdzie na środek i będzie śpiewał pastorałkę do mikrofonu - tego się absolutnie nie spodziewałam! Zwrotkę śpiewał zupełnie sam, refren razem z innymi dziećmi, nadal dzierżąc mikrofon.
Zupełnie zaskoczona tym faktem, przeżyłam tysiąc emocji na raz, łezka popłynęła, a jakże. W domu synek nic nie mówił, że planuje solówkę na scenie, a jeśli nawet mówił, to z Adasiem jak to z Adasiem - ciężko czasami wyciągnąć jasny komunikat ze zlepka z pozoru niezwiązanych ze sobą informacji. W każdym razie nic nie wiedzieliśmy, ani ja, ani mąż.
Zanim zdążyłam się otrząsnąć z tych wzruszeń, Adaś skończył śpiewać i jak gdyby nigdy nic, nadal stojąc na scenie z mikrofonem w ręku, zapytał tatę:
-Nagrałeś to?
Zapewnił tym samym rodzicom dodatkową dawkę emocji ;)
Rodzice natomiast, wzięci zupełnie z zaskoczenia, nagrać niestety nie zdążyli. Po występach znalazło się jednak kilka osób chętnych podzielić się swoim nagraniem.
Przez resztę przedstawienia Adaś grał pastuszka siedzącego przy ognisku. Ognisko było prawie prawdziwe - z latarki i patyczków, świecące czerwonym światłem. Adaś patrzył jak zaczarowany. Zero wiercenia się czy niecierpliwienia. Miał chłopak zajęcie, a z jakim zaangażowaniem ognia doglądał! Nie wiem, czy było to działanie celowe, ale jeśli tak, to ktoś to bardzo mądrze obmyślił.
Dumna jestem ogromnie.

2 komentarze: