środa, 13 lipca 2016

Letnie dni

Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie pisałam tutaj już prawie miesiąc.
Dni nam upływają zupełnie zwyczajnie. Adaś chodzi do przedszkola, rodzice do pracy. Zajęcia w większości odbywają się swoim zwykłym trybem. Od nowego roku w tym względzie czeka nas najprawdopodobniej zmiana, jedna - za to istotna. Wszystko zostało już przemyślane i omówione, choć na pewno jeszcze nie raz będziemy się nad tym zastanawiać. Tymczasem teraz przed nami trochę przerwy, wakacje.
Czekamy na sierpień. Właściwie nawet nie czekamy, cieszymy się letnią codziennością. Korzystamy z ciepłych, letnich dni. Adaś coraz częściej spędza popołudnia na dworze. Ba! coraz częściej...bawiąc się z kolegą! Kiedyś zupełnie nie do pomyślenia.
W takich chwilach zauważam nagle, że synek mi rośnie. Nie tylko fizycznie - bo fizycznie też, ale o tym innym razem. Staje się coraz bardziej niezależnym, coraz bardziej samodzielnym chłopcem. Ma swoje ulubione czynności i swoje towarzystwo, a mi pozostaje gdzieś tam z boku dyskretnie go wspierać.
Był nawet taki czas, nie tak dawno temu, kiedy na nowo, po kilku latach, zaczęliśmy odkrywać przyjemność wychodzenia "do ludzi".
A potem znów przypomnieliśmy sobie, jak czasem ciężko wyjść z domu i wychodząc, myśleliśmy tylko o tym, że trzeba wrócić jak najszybciej. Z nadzieją, że Adaś da radę chociażby godzinkę wytrzymać i że nie będzie tak źle, jak się zapowiada.
W ostatnich dniach znowu jest jakby gorzej. Ta triada już kiedyś była, zapewne nie raz, ale tamten jeden wyraźnie pamiętam - mniej wyraźna mowa, słabsze rozumienie i gorsza koordynacja. Czujemy się bezsilni w tym względzie. Boimy się. Pozostaje nam czekać na wrześniowy pobyt na oddziale neurologicznym, a teraz - czekać aż minie, bo wierzę, że minie po paru dniach.
Pod koniec czerwca, byliśmy na badaniu EEG. Miałam Wam nawet zaserwować bajkę o nieśpiącym królewiczu, ale streszczę się chyba w kilku słowach. Położyłam Adasia spać około północy, obudziłam o 4 nad ranem. Do badania nie zasnął, ale tego można się było spodziewać - nowe miejsce (bo i nasz zwykły gabinet EEG nieco przewędrował w budynku przychodni, o czym nie wiedzieliśmy wcześniej) oraz czepek z, bądźmy szczerzy, żelem o paskudnej konsystencji. Ale później, już w domu, w komfortowych warunkach, gdzie mama czuła, że mogłaby spać nawet na stojąco, Adaś ani myślał spać. Mógł leżeć, ale nie zasnął...i tak do 20:30. Więc z badania nic nie wyszło - to znaczy wyszło, ale mamy zapis w czuwaniu, który był (i na szczęście nadal jest) prawidłowy, a co się dzieje we śnie nie wiemy.
Pozostawiając jednak te tematy, wracam do ciepłego i słonecznego lata, minionego EURO 2016 - które Adaś przeżywał jak prawdziwy kibic, wizyty w Opolu - tym razem nie tylko w celach terapeutycznych (choć hm...;) letnich spacerów, zwiedzania fontann, jedzenia lodów...
W następnym wpisie zamieszczę trochę zdjęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz