czwartek, 18 lutego 2016

O stresach i wątpliwościach wszelakich

Na co dzień, kiedy nic się nie dzieje, staram się za dużo nie myśleć. Nie zastawiam się, nie snuję jakiś-tam scenariuszy. Wszelkie obawy i wątpliwości chowam gdzieś głęboko i sama staram się zapomnieć o ich istnieniu. Jest normalnie. Przychodzi jednak taki czas, kiedy coś zaczyna się dziać. Wtedy znów spokój znika i pojawia się niepewność. 
Niepewność, czy wszystkie adasiowe medyczne sprawy nie połączą się w jakąś jedną całość. Czy nie jest to coś, na co powinniśmy zareagować odpowiednio wcześnie. Trudno jest jednak działać, kiedy nie wiadomo, z czym mamy do czynienia.
Do tej niepewności dochodzi nieraz stres, taki na tu i teraz. To uczucie, kiedy serce podchodzi do gardła, bo Adaś nagle robi się zmęczony i blady, bo nie śpi prawie całą noc, budzi się i chce pić...Ten rodzaj stresu, kiedy nie wiemy, co się wydarzy za chwilę. Może nic, a może...
Niedawno Adaś, po raz pierwszy chyba, powiedział nam to, co już wcześniej przeczuwaliśmy w takich sytuacjach. Powiedział, że czuje się „dziwnie”. 
Nie pomagają tutaj zbytnio rozmowy z lekarzami, bo najczęściej oni również nie są w stanie niczego konkretnego powiedzieć. Słyszę, że tak być nie powinno, ale nikt nie wie, dlaczego tak jest. Gdyby się uprzeć – to szpital, badania, ale znów - czy to potrzeba czy zbytnia ostrożność? Mamy obserwować i czekać, jak się sprawy rozwiną. Na szczęście tym razem po paru dniach wszystko wróciło do normy.
Nastraszył nas nieźle poziom glukozy u Adasia. Teoretycznie powinien być zbyt niski - to dałoby się wytłumaczyć z medycznego punktu widzenia - ale był zbyt wysoki. Wróciła obawa, czy nie dzieje się coś w kierunku cukrzycy, już kilkukrotnie podejrzewanej i wykluczanej.
Do tego chwila, kiedy widziałam wyraźnie, iż Adaś pod względem rozwoju fizycznego jest znacznie mniej sprawny niż inne dzieci.
Do tego rozmowy o szkole - jeszcze we wrześniu Adaś był idealnym kandydatem na ucznia, z możliwościami intelektualnymi powyżej normy. Obecnie ledwo średnia, wiele rzeczy do nadrobienia, do wypracowania.
Tak się wszystko zbiegło, mało jakoś optymistycznie.
Najbardziej jednak nas nastraszył ten cukier. Sytuacja jest już opanowana. Ogromna ulga, że przeszło, tylko znak zapytania na przyszłość - co to było i dlaczego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz