środa, 21 października 2015

O dorastaniu i wyrastaniu

Pisząc o dorastaniu nie mam na myśli tego okresu w rozwoju młodego człowieka, który specjaliści nazywają dojrzewaniem. Myślę w tym momencie o czymś równie może naturalnym, lecz nieco mniej burzliwym - o dorastaniu do bycia coraz bardziej samodzielnym.
Od niedawna obserwuję u Adasia znaczny postęp pod względem samodzielności. Pewne rzeczy potrafi już zrobić sam, choć zapewne nastąpiło to odrobinę później niż w przypadku jego rówieśników.
Dopiero teraz zauważam, że są rzeczy, które mógłby zrobić sam, gdyby...
Dotychczas był problem z kupowaniem ubrań i butów - bo Adaś-przedszkolak mieścił się w rozmiarówce niemowlęcej. Nie mówiąc o tym, jak długo szukałam kiedyś pierwszych bucików dla synka, w rozmiarze 17, a przecież Adaś i tak nie należał do dzieci, które wcześnie zaczęły chodzić. 
Kolejna sprawa - zabawki. Rowerek biegowy Adaś dostał, mając 3-lata. Długo rozglądaliśmy się za odpowiednim modelem. Nawet te przeznaczone dla dzieci 1,5-rocznych, były za duże. Piłka do skakania oznaczona jako 3+ nadal jest za duża. 
Ponadto występy przedszkolne. Wszystkie dzieci w jednakowych strojach. Krótkie spodenki na Adasiu wyglądały na długie. Długie spodenki, kilka razy podwinięte, plątały mu się pod nogami i strach był, czy się o nie nie wywróci.
Do tej pory jednak Adaś był małym dzieckiem, wymagającym niemal w 100% pomocy we wszystkich czynnościach, od ubierania się, poprzez jedzenie i tak dalej. 
Tymczasem coś się zmieniło - zasadniczo na plus. Tylko w związku z tą zmianą pojawiły się pewne, niby drobne, bariery. Te bariery nazywają się "nie dosięgam".
W warunkach domowych można wiele rzeczy jakoś dostosować, przede wszystkim dzięki niezastąpionemu podestowi, zwanemu u nas "piedestałem". Nie możemy jednak wszędzie ze sobą zabierać naszego podestu, który pozwoli Adasiowi samodzielnie chociażby umyć ręce.
Te drobne bariery zauważyłam wyraźnie podczas wakacyjnego wyjazdu. 
Problem ze skorzystaniem z toalety - za wysoko. Problem z umyciem rąk - za wysoko. Choć tutaj bardziej dawały nam się we znaki nadwrażliwość Adasia na pewne dźwięki i wszechobecne suszarki do rąk, to mycie rąk, kiedy już do niego doszło, wyglądało tak, że ja podnosiłam Adasia, a nogi wisiały mu w powietrzu. Na pewno mało wygodnie i zupełnie mało samodzielnie. 
Dotychczas, kiedy jedliśmy poza domem, Adaś lądował w krzesełku do karmienia niemowląt i wszystkim było z tym dobrze. Nadal wszelkie normy bezpieczeństwa są spełnione - jednym słowem waga dziecka jest odpowiednia do korzystania z takiego sprzętu, wzrost też. Tylko chwilami jest mi zwyczajnie głupio sadzać 5-latka w krzesełku niemowlęcym. Czuję się wobec Adasia bardzo nie fair, mając wrażenie, że go - mówiąc wprost - "upupiam". Jak jednak Adaś  ma się najeść siedząc na zwykłym krześle, kiedy brodą nie dosięga do stołu, a talerz z zupą ma, przy dobrym układzie, na wysokości oczu?
Drobiazgi, prawda? Poza tym to normalne, że dzieci korzystają z podestów i podwyższanych krzesełek, że nie wszędzie są w stanie same dosięgnąć (co zresztą bywa zbawienne dla rodziców) i że w wielu czynnościach potrzebują pomocy. Problem pojawia się wówczas, gdy różnica wzrostu jest na tyle duża, że obejmuje cały etap na drodze do samodzielności...Etap naturalny dla innych 5-latków, które wspinając się na palce, mogą umyć ręce przy zwykłej umywalce i mogą usiąść przy stole z dorosłymi i poczuć się przy posiłkach "tak dorośle"...

Wyrastanie, podobnie naturalne - przynajmniej w założeniu - jak dorastanie. Dzieci rosną. Dla niektórych rodziców nawet nieco za szybko. W ekspresowym tempie wyrastają z ubranek i butów. 
Adaś nie wyrasta. Nie tylko z ubrań.
Wieszając wcale nie tak dawno pranie zwróciłam uwagę na ręcznik niemowlęcy. Ręcznik niemowlęcy...Taki z kapturkiem. Poważnie zastanowiłam się, jak to się stało, że Adaś nadal z niego korzysta. Korzystał, bo nie wyrósł, a mi jakoś nie przyszło wcześniej na myśl, że już dawno korzystać z ręczników niemowlęcych nie powinien...Przypomniałam sobie wtedy rozmowę znajomych sprzed paru lat. Jeden kolega, tata kilkumiesięcznego wówczas maluszka, radził drugiemu - który miał właśnie zostać tatą, które elementy wyprawki są absolutnie niezbędne, a które - znacznie przereklamowane. Więc ręczniki z kapturkiem znalazły się u niego w tej drugiej kategorii. Bo dziecko bardzo szybko z nich wyrasta. Przeliczyłam w myślach, że my z takich ręczników korzystaliśmy 4,5 roku...
Łóżko. Znów czuję, że coś przegapiliśmy. Gdyby Adaś wyrósł z poprzedniego, to byłoby jasne, że czas na nowe. Nie wyrósł i jakoś tak wyszło, że do tej pory spał w łóżeczku niemowlęcym, w którym doskonale się mieścił. W końcu 2-latki śpią jeszcze w takich łóżeczkach, a Adaś wzrostem i wagą odpowiada mniej-więcej 2-latkom.

Zdecydowanie są większe problemy od niskiego wzrostu. Zresztą, sama bardziej niż niskorosłości Adasia obawiam się tego, że być może za nią kryje się coś więcej.
Nie dziwi mnie jednak ujmowanie niskorosłości we wszelkich poradnikach dotyczących traktowania osób niepełnosprawnych. 
Przed nami poważne zadanie, żeby...nauczyć Adasia radzenia sobie pomimo niskiego wzrostu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz