wtorek, 14 października 2014

Wycieczki rowerowe

W te wakacje odkryliśmy nasz wspólny, rodzinny sposób na spędzanie wolnego czasu.
My na przykład lubimy spacerować, ale już Adaś za spacerami nie przepada. Adaś w ogóle woli przebywać w domu, niż poza nim. Bywają weekendy, kiedy za oknem jest piękna pogoda, a my siedzimy calutkie dwa dni w domu. Frustrujące. Albo letnie wieczory, czy słoneczne i ciepłe, jesienne popołudnia, które zachęcają do wyjścia z domu. Nie ma szans. 
Spacer to dla nas pewnego rodzaju osiągniecie, a zarazem ogromna radość, kiedy widzimy, że Adasiowi również sprawia on przyjemność. Zdarza się, choć rzadko.
Zdarza się też, że musimy w trybie pilnym skrócić spacer, kiedy widzimy, że Adaś już nie daje rady.

Kiedyś z mężem dużo jeździliśmy na rowerach. Codziennie do pracy po kilka-kilkanaście kilometrów. Czasem jakaś przejażdżka za miasto. Potem nie było ani czasu, ani roweru, bo tacie Adasia ukradziono rower spod szpitala, kiedy się Adaś urodził. 
Po prawie czterech latach tata kupił sobie nowy rower. Tak, jak zapowiadał - od razu z fotelikiem dziecięcym.
Adasiowi się spodobało, a my na nowo odkryliśmy wycieczki rowerowe, już we trójkę. 
Nie jeździmy daleko. Często wystarczy jednak, że wyjście z domu ma w planach przejażdżkę rowerem, żeby zostało zaakceptowane. Adaś polubił rower do tego stopnia, że choćbyśmy mieli robić zakupy spożywcze, to wystarczy, iż pojedziemy na nie rowerem i już jest dobrze. 
Sezon rowerowy już się chyba, niestety, kończy, ale i tak nie spodziewaliśmy się, że odbędziemy w tym roku tyle naszych małych wypraw rowerowych. 
Najczęściej jedziemy do parku, parę kilometrów od naszego domu. Przy okazji zwiedzamy nowe place zabaw, robimy pikniki na świeżym powietrzu i oglądamy fontanny.
Place zabaw to też nowość od czasu minionych wakacji. Nie sądzę, żeby Adaś szczególnie za nimi przepadał, ale czasami da się namówić, spróbuje gdzieś się wdrapać, czy coś nowego wypróbuje. Chyba po prostu poziom umiejętności już mu na to pozwala. W tej kwestii widzę ogromne efekty terapii SI, którą zaczęliśmy w czerwcu.
Najbardziej spodobał się Adasiowi plac zabaw cały wysypany żwirkiem. Cóż, najlepszą zabawą było wsypywanie sobie tego żwirku za koszulkę, względnie sypanie żwirkiem przed oczami...Ale i tak musimy się tam jeszcze kiedyś wybrać. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz