piątek, 2 grudnia 2016

Fotografie

Dzisiaj wpis nieco inny niż zwykle – fotograficzny.
Zapraszam na stronę Fotografie.

Wczoraj rozpoczął się Europejski Tydzień Autyzmu. Na początku grudnia o zaburzeniach ze spektrum autyzmu trochę więcej się mówi i trochę więcej się w temacie dzieje. To dobrze.
Ja tym razem nie napiszę nic.
Chciałam w zamian pokazać kilka zdjęć.
Ciekawa jestem, co Wam powiedzą...

Ze swojej strony obiecuję, że za tydzień wyjaśnię, co chciałam przekazać poprzez te, w gruncie rzeczy zwykłe, adasiowe zdjęcia.

Edit lipiec 2017: Ponieważ strona fotografie zaczyna żyć własnym życiem, pierwotny jej obraz przenoszę tutaj.










7 komentarzy:

  1. Wg mnie te fotografie mówią : potrzebuję stymulacji wzroku, w ogóle potrzebuję stymulacji (zdjęcie z ręką przy uchu), a ta fotografia w słuchawkach kojarzy się z Tomatisem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W warstwie dosłownej na pewno tak właśnie jest. Takie spojrzenie "z boku" jest dla mnie bardzo istotne. Dziękuję, że napisałaś :)
      Dziś napiszę tylko, że Adaś nigdy nie miał treningu metodą Tomatisa. Pewnie dlatego mi nawet na myśl nie przyszło takie skojarzenie. Słuchawki na tym akurat zdjęciu były bez muzyki, wyciszone.

      Usuń
  2. Mi się kojarzą z Tomatisem, bo mój syn miał słuchawki na uszach wyłącznie w trakcie tych zajęć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyśliłam się, że właśnie stąd to skojarzenie :)
      Czy przy okazji mogę zapytać o efekty Tomatisa? Na razie nie planowaliśmy, ale słyszę/czytam opinie bardzo różne. Jednym bardzo pomogło, innym wręcz przeciwnie.

      Usuń
  3. Mamo Adasia,wiesz efekty chyba zależą trochę od tego, z czym boryka się dziecko. U nas jest/był duży problem z SI,ale nie ma autyzmu, Aspergera, może nadpobudliwość, ale wbrew pozorom bez deficytów uwagi.Nigdy nie było problemów z mową ( wręcz przeciwnie- ta się rozwijała szybciej niż możliwości ruchowe). Niemniej Tomatisa mieliśmy, głównie ze względu na dużą nadwrażliwość słuchową. Efekty - na pewno lepsza samokontrola, lepsze wyciszenie ciała, jeśli tak to można ująć, mniejsza drażliwość na dźwięki - wcześniej radio sporadycznie włączane, teraz słuchamy całej listy trójki, oglądamy muzyczne programy, syn zaczyna śpiewać. Czytanie - naprawdę nie wiem, czy to efekt Tomatisa czy po prostu osiągnięcia pewnego etapu dojrzałości. Przed pierwszym etapem syn literkował szybciutko, nie potrzebował na głos składać przeliterkowanego słowa w całość na głos, on je składał w głowie. Zaraz po Tomatisie zaczął płynnie czytać. Po drugim etapie nastąpiło około 2 tygodniowe pogorszenie zachowania. Teraz widać to, o czym mówił nasz prowadzący - lepsza samokontrola. Bywa, że drażnią go niektóre dźwięki,ale lepiej panuje nad swoimi reakcjami. Jeszcze jedno- nasz prowadzący mówił, że u niektórych dzieci Tomatisa trzeba powtarzać co jakiś czas, gdyż niektóre wymagają jakby stałego dobodźcowania. Trudno mi się jednak na ten temat wypowiadać,bo w ogóle się na tym nie znam.
    TO i ja ponowię pytanie kiedyś już tu kierowane - Czy Adaś wciąż gryzie? Jak na to reagują dzieci, panie w przedszkolu, rodzice innych dzieci. Mój syn zadał mi dziś jedno z trudniejszych pytań, tzn. kiedy dostanie tabletki, by przestać gryźć...A to się rozpisałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za wyczerpującą odpowiedź na moje pytanie o Tomatisa. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że terapię trzeba dobrać do konkretnego dziecka, pod konkretne deficyty i zawsze musi to zrobić osoba kompetentna. Zawsze jednak warto poznać opinię osoby, której dziecko z danego rodzaju terapii korzystało :)
      PS. Taka sobie mamo, gratulacje dla synka! Wielkie brawa za umiejętność (płynnego!) czytania.

      Jeśli chodzi o gryzienie to...przeszło. Przynajmniej na razie - nie raz już przechodziło i wracało; zapewne nadal tak będzie. Tym bardziej mam przeczucie, że to wszystko z powodu stresu/niepewnej sytuacji. Tak było na przykład na początku roku przedszkolnego.
      Jeśli chodzi o rówieśników to chwilami mam wrażenie, że Adaś trafił na najbardziej tolerancyjną grupę przedszkolną, jaką tylko można sobie wymarzyć. Nie takie sprawy, jak gryzienie, miały miejsce (nie chciałabym jednak publicznie pisać o szczegółach) i...nic. Dzieci nadal bawią się ze sobą, kolegują, kłócą - jak to dzieci. Nie słyszałam, żeby ktokolwiek się śmiał z Adasia i mam nadzieję, że tak już zostanie.
      Dlaczego Twój synek pytał o tabletki? Może ktoś mu to zasugerował? Albo powiedział, że to "choroba"? :( Może macie w szkole(sensownego!) psychologa, który mógłby pomóc w takiej sprawie?

      Usuń
  4. Niewątpliwie mój synek wie, że gryzienie b. go wyróżnia wśród innych, niewątpliwie nieraz przez to się z niego śmiano czy gniewano za to (ba kiedyś usłyszał, że przez to nie pojedzie na wycieczkę, bo jeszcze jakąś roślinę połknie.Oczywiście - po mojej interwencji - pojechał). Z 2. str. jest b. inteligentnym dzieckiem, wie, że nie wszystkie dzieci chodzą na SI, wie, że pogryzione rzeczy kosztują i przede wszystkim wie, że gryzienie jest niebezpieczne. Nie wiem, jaka jest nasza p. psycholog szkolna. Klasa młodego ma z nią zajęcia. Syn b. niechętnie na nie chodzi, choć na ostatnich nastąpił przełom. Dam im jeszcze kilkaspotkań i dopiero pójdę.

    OdpowiedzUsuń