Dwutygodniowa przerwa świąteczna to był bardzo udany czas.
Tata z Adasiem mieli długie wolne. Ja niezupełnie, ale korzystałam
z wolnych dni ile się dało.
Byliśmy na kilku zimowych spacerach.
Byliśmy na pizzy w kameralnej pizzerii. Udało się! Adasiowi się
nawet podobało. Najbardziej chyba przez to, że na stole stała mała, zapalona świeczka. Jeśli chodzi o pizzę, to Adaś lubi zjadać tylko brzegi - tą część ciasta, na której nie ma ani sosu ani innych dodatków;)
Po pizzy była przejażdżka tramwajem, takim nowoczesnym, co wygląda
prawie jak pociąg. Adaś lubi takie tramwaje, nawet bardzo. Lubi jak są puste. To
było coś zupełnie innego, niż wsiadanie do zatłoczonego tramwaju w środku
miasta, żeby dojechać na terapie. Nie - tego Adaś nie lubi, a wręcz nie znosi.
Nieraz musieliśmy czekać na autobus, bo do tramwaju Adaś za nic nie chciał wsiąść.
W każdym razie ten tramwaj był prawie pusty i dokładnie taki, jakie jeżdżą koło
stadionu piłkarskiego! To osobna historia. Właśnie wracając ze stadionu Adaś się w tych - dokładnie tych, żadnych innych - tramwajach zakochał.
Spadł śnieg, więc nawet nieużywane w zeszłym roku sanki zostały
przyniesione ze strychu. A jaką Adaś miał frajdę! Czekał na prawdziwą zimę już
od dawna. Chciał budować bałwana i zamki ze śniegu. Chyba nawet nie pamiętał
już, że kiedy spadnie śnieg, to można jeździć na sankach. Miał niespełna 2,5
roku, kiedy ostatnio widział śnieg.
Mi tymczasem, kiedy przechodziliśmy koło lodowiska w parku, przyszedł
do głowy nieco szalony pomysł, że...może już czas na łyżwy? Nawet zaczęłam się,
dyskretnie i nieśmiało, rozglądać za łyżwami dla Adasia, ale niestety - nie widziałam
tak małych rozmiarów. Więc siłą rzeczy - łyżwy jednak nie w tym roku.
Któregoś razu tata powiedział Adasiowi, że następnego dnia
przyjdzie do nas wujek Rafał oglądać skoki narciarskie. Na co Adaś, z zupełną dziecięca
szczerością, nie mając naprawdę nic złego na myśli, zapytał...czy wujek Rafał
nie ma w domu telewizora?
Przecież to oczywiste, że skoro wujek przychodzi do nas oglądać
skoki, to tylko dlatego, że nie może ich obejrzeć u siebie. Wymiar wspólnego oglądania
jeszcze dla Adasia nie istnieje.
Dzisiaj Adaś był w takim nastroju, w jakim jest od środy. Jednym słowem kolejny trudny dzień. Ale byliśmy na spacerze. Chociaż wiał wiatr, Adasia nie trzeba było do spaceru szczególnie przekonywać. Szedł sam, na własnych nogach i dopiero po 15 minutach zarządził bezwzględny odwrót. Jednak i to odbyło się w miarę spokojnie, bez krzyku i nadal na własnych nogach. Po drodze Adaś pogłębił swoją wiedzę na temat cyrkulacji wody w przyrodzie. A jak! Naukowa debata była - że woda z kałuży płynie do kanalizacji, potem do rzeki, potem do morza...A czy morze się nie przepełni? - wyraził swoją wątpliwość Adaś. Dowiedział się więc, jak tworzą się chmury i skąd bierze się deszcz. Temat przy dzisiejszej pogodzie bardzo na czasie zresztą.
Mamo Adasia, są malutkie łyżwy dwupłozowe. Sama takie kupiłam synkowi w tym roku, tylko jeszcze nie mieliśmy okazji ich użyc.
OdpowiedzUsuńDziękuję za informację :) Nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Sprawdziłam, że większość takich łyżew ma regulację od rozmiaru 24. Adas nosi teraz 23, więc może coś by się znalazło. Z chęcią przeczytam relację, jak wypróbujecie te łyżwy :) Choć teraz pogoda niw zachęca do wychodzenia z domu.
Usuń